Legia w głębokim kryzysie, targana wewnętrznymi konfliktami. "Straciliśmy zaufanie"
Nie tylko stojąca pod wielkim znakiem zapytania forma sportowa (trzy porażki z rzędu), ale przede wszystkim ogromne zamieszanie związane z posadą trenera Edwarda Iordanescu sprawiają, że Legię Warszawa czeka w Lidze Konferencji trudne zadanie. W czwartek (godz. 18:15, transmisja Polsat Sport 1, relacja na żywo na interia.pl) na stadionie Wisły Kraków legioniści zmierzą się z Szachtarem Donieck.

To trudny sezon do Legii wstrząsanej kolejnymi problemami. Na początku dużo pretensji mieli kibice o brak nowych piłkarzy. W końcu właściciel otworzył kurek z pieniędzmi, czego efektem były transfery za ponad 5 mln euro, a do tego sprowadzenie byłych reprezentantów Polski - Arkadiusza Recy czy Damiana Szymańskiego. Na papierze trener Edward Iordanescu miał (i wciąż ma) z kogo budować drużynę.
Na boisku początek był nawet obiecujący. Legii nie udało się co prawda awansować do Ligi Europy, ale gra w fazie ligowej Ligi Konferencji. I tu zaczęły się ostatnie kłopoty stołecznej drużyny. Kombinowanie ze składem, czyli wystawianie rezerwowych przeciwko Samsunsporowi, by mieć wypoczętych najważniejszych zawodników na mecz z Górnikiem Zabrze w Ekstraklasie, odbiło się czkawką.
Trzy porażki Legii, Iordanescu pod ścianą
Legia przegrała oba mecze, a na Iordanescu spadła fala krytyki. Pogłębiła ją jeszcze porażka z Zagłębiem Lubin. W efekcie Legia do meczu z Szchatarem przystąpi po trzech przegranych z rzędu, a na dodatek mocno zagotowało się w gabinetach prezesów. Gruchnęła nawet wieść o tym, że rumuński szkoleniowiec podał się do dymisji. Te pogłoski dementuje Michał Żewłakow, dyrektor sportowy i zapewnia o pełnym zaufaniu wobec trenera.
Przed spotkaniem z Szachtarem więcej jednak mówi się o wewnętrznych konfliktach, niż o stronie sportowej. Także Iordanescu podczas przedmeczowej konferencji musiał tłumaczyć się przede wszystkim z ostatnich wydarzeń a nie mówić o rywalu. Podkreślał też, że ma za sobą wiele sukcesów, w Rumunii był wybierany trenerem roku i wie, jak budować zwycięską drużynę.
- Dwa spotkania wystarczyły, by wszystko się zmieniło. Straciliśmy zaufanie części kibiców i pojawił się sceptycyzm wobec przyszłości. To najpewniej najbardziej pechowy okres w całej mojej karierze trenerskiej - przyznał. - Jestem przekonany, że prawdziwe oblicze Legii to te dobre mecze z czołowymi drużynami Ekstraklasy, o których mówiłem, a nie te dwa ostatnie spotkania. Niestety, to wystarczyło, by niemal wszystko zostało zburzone - powtarza.
Legia jak Liverpool
Zarówno Iordanescu, jak i Żewłakow przyznają jednak, że doszło do długiej rozmowy między działaczami i szkoleniowcem. - Skoro jestem tutaj dziś, to znaczy, że taka była decyzja klubu - zauważa Rumun. - Potrzebujemy dobrego wyniku, który pozwoli odzyskać wiarę i charakter. Najpierw musimy być mężczyznami, a potem piłkarzami, bo potrzebujemy pewności siebie i osobowości.
Ligę Konferencji Legia zaczęła od falstartu, bo przegrała z Samsunsporem. Faza ligowa to tylko sześć spotkań i warszawski zespół musi zacząć wygrywać jak najszybciej, by myśleć o awansie do fazy pucharowej. W poprzednim sezonie dotarł aż do ćwierćfinału. Szachtar też nie imponuje formą - ostatnio w lidze zremisował i przegrał 1:4. Choć jest gospodarzem, to raczej Legia będzie czuła się jak u siebie. Mecz zostanie bowiem rozegrany w Krakowie, a na trybunach można spodziewać się kilku tysięcy kibiców stołecznej drużyny.
- Nie przegraliśmy pięciu czy siedmiu meczów, ale dwa w lidze i z Samsunsporem. Liverpool zdaniem ekspertów miał wszystkich miażdżyć, a ma cztery porażki z rzędu - zauważa Paweł Wszołek, obrońca Legii. - Przed nami spotkania, które pokażą, kto ma charakter. Wierzę, że się podniesiemy i będziemy nie do zatrzymania. Nie można zawsze zwalać winy na trenera. Porozmawialiśmy w szatni, trzeba wziąć się za grę w piłkę, może wrócić do najprostszych schematów, bo drużyna ma dużą jakość, co widać na treningach.
















