Lech Poznań w walce o ćwierćfinał Ligi Konferencji uchodził za minimalnego faworyta starcia z Djurgårdens IF - przynajmniej w opinii bukmacherów. Co prawda Szwedzi - jako zwycięzcy swojej grupy LKE - podczas losowania byli rozstawieni, ale to teoretycznie najsłabszy rywal, na jakiego Lech mógł trafić, ustępujący poznaniakom w rankingu UEFA. Mecz, na który w Poznaniu zostały wykupione wszystkie bilety (oficjalna frekwencja to: 40 222 widzów) nie rozczarował i nikt z kibiców opuszczających stadion przy Bułgarskiej raczej nie nazwałby go spotkaniem "Pucharu Biedronki". Lech - Djurgardens IF. Euforia po golu Antonio Milicia Szwedzi, których w nocy budziły fajerwerki odpalane pod ich hotelem, na początku meczu nie wyglądali na szczególnie niewyspanych. Już w 4. minucie piłka odbiła się od poprzeczki Lecha, po trochę przypadkowym zagraniu Norwega Gustava Wikheima i odbiciu futbolówki przez Filipa Bednarka. Potem to jednak Lech przejął inicjatywę. W pierwszym składzie rywali ze Szwecji znalazło się dwóch zawodników kojarzonych z Polską: Piotr Johansson - urodzony w Gorlicach, niedoszły zawodnik poznańskiego klubu (przynajmniej wg plotek o możliwym transferze do Lecha) oraz jedyny piłkarz Djurgårdens IF z Ekstraklasą w CV - Hiszpan Carlos Moros Gracia, były gracz ŁKS, który ma pecha do kuriozalnych goli samobójczych. Defensywa "Dumy Sztokholmu" miała trochę roboty z lechitami już w pierwszym kwadransie gry. W polu karnym Szwedów sztuczkami technicznymi popisywał się Michał Skóraś. Selekcjonerowi Fernando Santosowi pokazał się też potencjalny debiutant w polskiej kadrze - Filip Szymczak. Najpierw jego sprytny strzał zza pola karnego odbił bramkarz, a po chwili lechita upadł w polu karnym. Stéphanie Frappart nie podyktowała jednak rzutu karnego. W 39. minucie odgwizdała za to faul na Mikaelu Ishaku, około 25 metrów od bramki Djurgården. Piłkę dośrodkował najlepszy asystent Lecha w Lidze Konferencji Joel Pereira, a powietrzny pojedynek z obrońcami wygrał Antonio Milić, który głową strzelił na 1-0! Chorwat w kierunku widowni - a zapewne konkretnie w kierunku ukochanej, z którą zdjęcia publikuje na Instagramie - pokazał serduszko, a następnie utonął w objęciach kolegów z drużyny. Zdobyta bramka napędziła Lecha: z dystansu strzelali jeszcze mocno i celnie Ishak oraz Radosław Murawski, ale bramkarz Jacob Zetterstrom bronił pewnie. Do przerwy zasłużone 1-0 dla Lecha. Najlepszą okazję goście zmarnowali, gdy Joel Asoro - jedna z gwiazd serialu "Sunderland till I die" - nie sięgnął piłki w polu karnym, a ta minimalnie minęła słupek Lecha. Lech - Djurgardens IF. Filip Marchwiński na 2-0. Była szansa na 3-0 W drugiej połowie Lech już tak nie dominował w posiadaniu piłki, ale dostawał za to okazje do kontrowania. Świetną szansę dla DIF - porównywalną z największym pudłem Vetlesena z Bodo/Glimt - zmarnował Oliver Berg. W tym momencie poznańscy kibice mogli odetchnąć. Czy odetchnęliby też, gdyby mecz skończył się wynikiem 1-0? Niekoniecznie. Na szczęście, Lech podwyższył na 2-0, bo gola w 82. minucie zdobył Filip Marchwiński. To był gol zmienników - Adriel Ba Loua, zamiast protestować po zagraniu przez Szweda piłki ręką w polu karnym, przejął futbolówkę, wyłożył ją Marchwińskiemu, a ten precyzyjnym uderzeniem umieścił ją w bramce. A więc 2-0 i euforia ponad 40 tysięcy kibiców, która utrzymała się już do ostatniego gwizdka Francuzki! Nie zmąciło jej nawet niewykorzystanie stuprocentowej szansy przez Michała Skórasia w doliczonym czasie gry. Lech ma wielką szansę być pierwszym polskim klubem od Górnika Zabrze w 1970 roku, który wiosną pokonał dwie rundy europejskich pucharów. Jednak jak mawia Karol Strasburger w "Familiadzie" - "druga runda trudniejsza". Szwedzi odgrażają się, że prawdziwą moc pokażą dopiero na swoim (sztucznym) boisku. LIGA KONFERENCJI - WYNIKI, TERMINARZ, TABELE, INFORMACJE Kiedy rewanż Lecha z Djurgardens IF w Lidze Konferencji? Rewanżowy mecz Djurgården - Lech w czwartek 16 marca o godz. 18.45 w Sztokholmie. Relacja na żywo na sport.interia.pl.