Obaj piłkarze stołecznego klubu zostali zatrzymani w nocy przez holenderską policję po meczu Ligi Konferencji z AZ Alkmaar. Spędzili wiele godzin na jednym z posterunków policji. Nad sytuacją zawodników czuwali lokalny prawnik współpracujący z Legią i Piotr Miękus z klubu oraz kierownik zespołu Konrad Paśniewski. Po złożeniu zeznań zostali wypuszczeni na wolność i w piątek dotarli do Polski. Po zakończonym późnym wieczorem w czwartek meczu w Alkmaar, przegranym przez warszawski zespół 0-1, na terenie obiektu klubowego doszło do przepychanek, naruszono nietykalność cielesną kilku członków polskiej ekipy. Portugalczyk Josue i Serb Radovan Pankov zostali przez holenderską policję wyprowadzeni z autokaru i przewiezieni na komisariat. W sprawę zaangażował się właściciel i prezes stołecznego klubu Dariusz Mioduski, który - jak widać na nagraniach z nocnych zajść - był mocno szarpany i popychany przez funkcjonariuszy. Pankov i Josue bohaterami transparentu w Holandii. To trzeba zobaczyć Mioduski chciał pojechać na komisariat razem z aresztowanymi piłkarzami, ale mu nie pozwolono. Po długim oczekiwaniu autokar Legii z pozostałymi zawodnikami został wypuszczony i mógł opuścić stadion. Polska ekipa bez zatrzymanych piłkarzy wróciła w piątkowe południe do Warszawy. Legia Warszawa. Josue zabrał głos po skandalu w Alkmaar W sobotę do sprawy odniósł się Portugalczyk w mediach społecznościowych. "Chciałbym podziękować osobom z klubu, prezesowi i polskim władzom, które zrobiły wiele, aby wyjaśnić tę sytuację i nam pomóc. Teraz jestem szczęśliwy, że mogę być z żoną i córką, które również przeżywają obecnie trudne chwile w związku z tą sytuacją. Dziękuję za wsparcie i wiadomości od wszystkich osób. Więcej miłości, szacunku i pokoju" - dodał. W przypadku Pankova mogło dojść do naruszenia nietykalności cielesnej jednego z ochroniarzy. Obrońca Legii miał usłyszeć zarzut o naruszeniu nietykalności cielesnej. Dzień po opuszczeniu aresztu 28-latek na łamach portalu legia.net wystosował oświadczenie dotyczące wydarzeń z Alkmaar. Piłkarze Legii złożyli zeznania. Szokująca decyzja Holendrów "Chciałbym podziękować wszystkim legionistom, ludziom wewnątrz klubu oraz naszemu odważnemu i dumnemu właścicielowi i prezesowi Dariuszowi Mioduskiemu. Teraz jeszcze bardziej cieszę się, że wybrałem ten klub, ponieważ promuje on te same wartości, które wyznaję: honor, godność, dumę, rodzinę" - stwierdził Serb. "Szczególne podziękowania składam Premierowi RP Mateuszowi Morawieckiemu, który stanął za nami i pokazał, że jest człowiekiem odważnym, honorowym i życzliwym, a także Polakom, którzy z powodzeniem prezentują się w świecie. Do wczoraj miałem jeden dom, którym była Serbia, ale od dziś za swój drugi dom uważam Warszawę i Polskę. Ja i moja rodzina nigdy tego nie zapomnimy" - zakończył. Legia Warszawa. UEFA wszczęło śledztwo w sprawie zajścia w Alkmaar Do sprawy wcześniej odniósł się właściciel Legii. "To co się stało jest dla mnie absolutnym skandalem. Przez wiele lat jeżdżę na mecze od Kazachstanu po Portugalię i widziałem kilka sytuacji, np. gdy autobus z naszą drużyną był atakowany przez kibiców rywali, ale nigdy nie widziałem, żeby drużyna i członkowie sztabu, zarządu, byli atakowani przez ochronę i policję. To precedens na skalę światową" - ocenił Mioduski na specjalnej zwołanej konferencji po powrocie z Holandii. Europejska Unia Piłkarska (UEFA) wszczęła śledztwo w tej sprawie. Do jej wyjaśnienia zostali wyznaczeni inspektorzy ds. Etyki i Dyscypliny tej organizacji. Sprawą zajmuje się także polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Jan Tomaszewski grzmi po skandalu w Alkmaar. Zaapelował do fanów Legii - Przekazaliśmy zdecydowany protest przeciw temu, co się działo w Alkmaar. Zwróciłem się z prośbą, aby sprawa została bardzo dokładnie wyjaśniona - powiedział w sobotę wiceszef MSZ Paweł Jabłoński po spotkaniu z ambasador Holandii w Polsce Daphne Bergsmą. - Mamy do czynienia z bardzo poważnymi podejrzeniami, że doszło do systemowych działań funkcjonariuszy państwa holenderskiego i miasta Alkmaar przeciwko obywatelom polskim. Zwróciłem się do pani ambasador z protestem przeciw tym działaniom, ale też z prośbą, aby sprawa została bardzo dokładnie wyjaśniona - mówił dziennikarzom wiceminister Jabłoński po tym spotkaniu.