Jak można się spodziewać, awantura z udziałem przedstawicieli Legii Warszawa jest rozdmuchiwana przez media niemal na całym Starym Kontynencie. Późnym wieczorem holenderskie służby zaatakowały zarówno piłkarzy, jak i członków sztabu "Wojskowych", nie oszczędzając nawet prezesa klubu Dariusza Mioduskiego. Według tamtejszych mediów zarzewiem konfliktu miała być bójka dwóch zawodników stołecznego klubu z jednym z ochroniarzy. W jej wyniku mężczyzna miał doznać wstrząsu mózgu, a także złamania łokcia. Policjanci niemal natychmiast wkroczyli do akcji, aresztując kapitana drużyny Josue, a także Radovana Pankova. Mateusz Morawiecki rozmawiał z premierem Holandii. Postawił sprawę jasno UEFA w końcu zabrała głos. "Sytuacja jest analizowana" Co niezwykle ciekawe, jeden z bezpośrednich świadków tego zdarzenia w rozmowie z TVP Sport wyznał, że to służby eskalowały napięcie, prowokując całe zajście. Wyznał, że w jego opinii Legioniści zostali potraktowani niczym zwierzęta. Sprawa jest na tyle nie jasna, że do akcji wkroczyła UEFA, traktując ją niezwykle poważnie. Władze organizacji odpowiedziały na szczegółowe zapytanie "Przeglądu Sportowego Onet" podkreślając, że dokładny raport z meczu w Alkmaar jest dogłębnie analizowany. Dziennikarze z Niderlandów piszą, że AZ rozważa podjęcie kroków prawnych przeciwko Legii Warszawa w związku z zaistniałym incydentem. Według ich doniesień, sporo działo się tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Zwrot akcji w sprawie aresztowanych piłkarzy Legii. Zostaną zwolnieni z aresztu