Przed startem fazy ligowej Ligi Konferencji mało kto mógł się spodziewać, że zarówno Legia Warszawa jak i Jagiellonia Białystok będą wygrywały mecz za meczem. Obie polskie ekipy znajdują się w czołówce tabeli i mogą pochwalić się świetnym bilansem. Mistrzowie Polski pierwsze punkty stracili w czwartym spotkaniu, gdy na wyjeździe zremisowali 3:3 ze słoweńskim Celje. Kolejnym rywalem Jagiellonii była czeska Mlada Bolesław. Zespół prowadzony przez Andreasa Brannstroma nie mógł pochwalić się tak dobrym bilansem jak ich czwartkowy rywal, bo Czesi zanotowali trzy porażki i jedno zwycięstwo. Ale wygrali z Betisem, co było sporym zaskoczeniem i pokazało, że nie można lekceważyć tego zespołu. Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy częściej atakowali. Zwłaszcza w 8. minucie zrobiło się gorąco po tym, jak Adrian Dieguez źle wycofał piłkę do Sławomira Abramowicza i bramkarz Jagiellonii musiał ratować zespół przed stratą bramki, co ostatecznie mu się udało. Groźnie było również w 13. minucie, gdy z ostrego kąta strzelał Daniel Marecek. Czech włożył jednak zbyt wiele siły w uderzenie i futbolówka przeleciała nad poprzeczką zespołu gości. Mistrzowie Polski inicjatywę zaczęli przejmować po pierwszym kwadransie. W 19. minucie w polu karnym Mlady Bolesław upadł Afimico Pululu i piłkarze Jagi sugerowali, że napastnik był faulowany. Sędzia pozostał jednak niewzruszony i nie podyktował rzutu karnego. Zawodnikom Adriana Siemieńca w czwartkowy wieczór brakowało przede wszysktim precyzji. Bo choć mieli przewagę, oddawali strzały na bramkę strzeżoną przez Matousa Trmala, żadne uderzenie nie zmusiło golkipera do interwencji. Na przerwę zespoły schodziły przy wyniku 0:0. Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza. Jagiellonię ponownie musiał ratować Abramowicz. W sytuacji sam na sam znalazł się Vasil Kusej. Napastnik próbował strzelić między nogami bramkarza, ale ten zdołał odbić uderzenie, a następnie złapać futbolówkę. Chwilę później Abramowicz interweniował raz jeszcze. Tym razem po strzale Tomasa Ladry. Dobijać starał się Patryk Vydra, ale zrobił to źle. W 53. minucie dobrą interwencją popisał się natomiast Trmal, który odbił uderzenie z bliskiej odległości Michala Sacka. Od tego momentu zespół z Białegostoku znów przejął inicjatywę i momentami mocno spychał do obrony rywali. Gospodarze bronili się niekiedy wieloma zawodnikami we własnym polu karnym. W grze Jagiellonii brakowało jednak dokładności, która pozwoliłaby na rozerwanie czeskiej defensywy. To, czego nie potrafił zrobić polski zespół, zrobiła Mlada Bolesław. W 76. minucie fatalną stratę zanotował Lamine Diaby-Fatiga, Kusej pognał z piłką, zagrał do Vydry, a ten popisał się pięknym strzałem z linii pola karnego. W 84. minucie groźnie strzelał jeszcze Nene, ale bramkarz gospodarzy był dobrze ustawiony. Pod koniec meczu czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie zobaczył jeszcze Adrien Dieguez. Jagiellonii nie udało się doprowadzić do wyrównania i tym samym przegrała swoje pierwsze spotkanie w fazie ligowej Ligi Konferencji i pozostała z dziesięcioma punktami na koncie.