Sezon 2023/24 zdecydowanie należy w europejskich pucharach do włoskich drużyn. Atalanta Bergamo w finale Ligi Europy upokorzyła wręcz niepokonany Bayer Leverkusen, rozbijając go aż 3:0. Kilka dni później do rywalizacji o europejskie trofeum przystąpiła także Fiorentina. "Viola" zakwalifikowała się do finału Ligi Konferencji Europy, którego skład w trakcie sezonu trudno byłoby przewidzieć. Jej oponentem był Olympiakos Pireus. Grecy wyeliminowali po kapitalnym dwumeczu Aston Villę, czym dobitnie udowodnili, że nie zaszli tak daleko przypadkowo. Mimo to Olympiakos liczył się z tym, że w finale przyjdzie mu przede wszystkim odpierać ataki ze strony Fiorentiny. Fiorentina lepsza w pierwszej połowie. Okazji nie przekuła jednak w bramki Nawet 10 minut gracze Fiorentiny nie potrzebowali na znalezienie drogi do siatki Olympiakosu Pireus. Błyskawicznie jednak zareagował sędzia, który pokazał spalonego. VAR podtrzymał jego przypuszczenia. Kibice "Violi" zawyli jedynie z rozpaczy. Było tak blisko upragnionego prowadzenia. Była to tylko jedna z kilku świetnych akcji, jakie w pierwszych 45 minutach skonstruowali Włosi. Jeśli chodzi o podopiecznych Jose Luisa Mendilibara, przed najlepszą okazją na strzelenie gola stanął w 25 minucie Daniel Podence. Portugalczyk mierzący mniej niż 170 cm świetnie wyskoczył do główki, ale jego próbę udaremnił skutecznie Pietro Terracciano. Pilny komunikat z obozu rywala Polaków. Zapadła kluczowa decyzja przed Euro 2024 Więcej walki niż okazji bramkowych. Nie obyło się bez dogrywki W 69. minucie Konstantinos Tzolakis uratował Olympiakos. Christian Kouame miał prawo wierzyć, że po jego uderzeniu piłka zatrzepocze w siatce. Grek rzucił się jednak jak kot i sparował ją na rzut rożny. Czas upływał, a piłkarze obu drużyn mieli coraz mniej chęci do podejmowania odważnych ataków. Zdawali sobie sprawę, że jeden błąd może skończyć się golem i pogrzebaniem marzeń o triumfie. Nieznacznie na dziesięć minut przed końcem pomylił się Iborra. Były gracz Sevilli groźnie główkował. Futbolówka przetoczyła się po jego uderzeniu obok słupka, a Terracciano mógł odetchnąć z ulgą. Ostatecznie arbiter po upłynięciu doliczonego czasu gry musiał ogłosić dogrywkę. Nie było w niej zbyt wielu emocji. W 96. szczęścia spróbował Stefan Jovetić, ale Terracciano nie pomylił się i zbił piłkę na rzut rożny. W drugiej części to Fiorentina nacisnęła. Jonathan Ikone przetestował stojącego między słupkami Greków Konstantinosa Tzolakisa. To jednak piłkarze Olympiakosu trafili do siatki. Trybuny w Atenach wpadły w ekstazę w 116. minucie za sprawą gola Ayouba El Kaabiego, który po dośrodkowaniu Hezze pokonał golkipera strzałem głową z trzech metrów. Fiorentina próbowała szybko odpowiedzieć, ale nie poszła w ślady Atalanty, która zdobyła przed siedmioma dniami europejskie trofeum.