Fiorentina nie pozostawiła złudzeń Lechowi, wygrywając 4-1 w Poznaniu w pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Konferencji. Wielki udział w triumfie Włochów miał Nicolas Gonzalez - po jego strzale w słupek i dobitce Arthura Cabrala padł pierwszy gol. Bramkę na 2-1 Argentyńczyk zdobył już sam strzałem głową. Lech - Fiorentina. Gol i przedwczesne zejście Nicolasa Gonzaleza Nicolas Gonzalez już w 50. minucie opuścił boisko, zmienił go Jonathan Ikone. O powodach przedwczesnego zakończenia gry przez triumfatora Copa America z Argentyną opowiedział na konferencji prasowej trener Fiorentiny Vincenzo Italiano. - Nicolas Gonzalez dostał od rywala w głowę. Zgłosił nam zawroty głowy i poprosił o zmianę. Mam nadzieję, że wszystko będzie z nim dobrze - tłumaczył Vincenzo Italiano. Trener Fiorentiny bardzo komplementował asa z Argentyny, jak zresztą cały swój zespół: - Gonzalez zrobił to, co obiecywał dzień przed meczem. Mówił głośno, że postara się, by to był jego bardzo dobry mecz i dotrzymał słowa, strzelił gola, żałuję, że musiałem go zdjąć. Ale i Ikone spisał się dobrze, Brekalo miał doskonałe sytuacje, mógł rozwiązać je trochę lepiej, ale i tak to był dobry mecz w jego wykonaniu. Ważne dla nas jest to, że mamy trzy gole przewagi. Postaramy się utrzymać ją w rewanżu. Cieszy mnie świadomość drużyny, która wie, jak reagować na stratę bramki. Jestem zadowolony z tego, co pokazaliśmy po golu Lecha na 1-1. Druga połowa była doskonała w naszym wykonaniu - chwalił podopiecznych Vincenzo Italiano. Włoch znalazł też ciepłe słowa dla Lecha Poznań: - Lech jest ciągle bardzo groźną drużyną, ale zasługą moich chłopaków jest to, że nie pozwolili mu dziś na zbyt wiele.