W czwartek częstochowianie jako gospodarze zagrają na stadionie miejskim w Bielsku-Białej. Jak poinformowano na początku lipca powodem takiej decyzji "jest chęć zapewnienia możliwości uczestnictwa w debiucie Rakowa w europejskich pucharach największej możliwej liczbie kibiców, co przy obecnych obostrzeniach sanitarnych oraz wymogach UEFA nie byłoby możliwe w przypadku rozegrania meczu na stadionie w Częstochowie" - można było przeczytać w klubowym komunikacie. "Zagramy gościnnie, ale cieszymy się, że w Polsce, na pięknym stadionie. Wiem, że klub zrobił wszystko, aby jutro przyjechała liczna rzesza naszych fanów. Liczę też na wsparcie miejscowych obserwatorów. Mam nadzieję, że będzie to dobre spotkanie i w naszym historycznym sezonie zrobimy kolejny krok do przodu" - powiedział opiekun Rakowa podczas środowej konferencji prasowej. Przyznał, że wyjściowa jedenastka na czwartkowy pojedynek będzie się różnić od tej, która zagrała na Litwie. Jednak nie chciał mówić o szczegółach "aby nie ułatwiać sprawy rywalowi". Nie podziela poglądu, że gdyby udało się w pierwszym meczu zdobyć jedną czy dwie bramki, to czwartkowe spotkanie byłoby już formalnością. Jego zdaniem nawet wtedy sprawa awansu byłaby nadal otwarta. Raków w minionym sezonie w efektowny sposób zakończył ligowe spotkanie w Bielsku-Białej. We wrześniowym meczu z tamtejszym Podbeskidziem wygrał aż 4:1 ("Górale" ostatecznie spadli do pierwszej ligi). "Myślę, że tamten mecz nie ma nic wspólnego z tym jutrzejszym. Jednak na pewno zawsze dobrze się czujemy w Bielsku-Białej" - dodał opiekun częstochowian. Mecz Raków - Suduva rozpocznie się w Bielsku-Białej o godz. 19.00. W kolejnej rundzie na zwycięzcę rywalizacji czeka Rubin Kazań.