Pierwszą czerwoną kartkę Daniel Stefański pokazał w 87. minucie. Z boku boiska na wysokości pola karnego o piłkę walczył Tyrell Malacia z dwoma zawodnikami Unionu. Gdy futbolówka wyszła na aut, sędzia wskazał, że grę wznowi Feyenoord, co nie spodobało się gospodarzom. Zdenerwowany Christopher Trimmel, który miał już żółtą kartkę na koncie, złapał piłkę w rękę i z całej siły uderzył nią w ziemię, tak że ta poleciała wysoko w powietrze. Arbiter nie miał wątpliwości, że jest to niesportowe zachowanie, za które gracz powinien obejrzeć żółty kartonik. Pech dla gracza Unionu, że był to jego drugi w tym meczu i w efekcie musiał on opuścić boisko. Moim zdaniem kartka nie powinna podlegać żadnym dyskusjom. Christopher Trimmel nie zgadzał się z decyzją sędziego i swoją złość wyładował na piłce. Tego typu zachowanie nie ma nic wspólnego z futbolem i traktujemy je podobnie, jak odkopnięcie piłki po gwizdu. Uważam, że Daniel Stefański podjął odważną decyzję karząc obrońcę Unionu, zwłaszcza, że gospodarze przegrywali 2-1. Chwilę po tym, gdy Christopher Trimmel zszedł z boiska, gra została wznowiona. Akcja Feyenoordu miała miejsce w tym samym miejscu, gdzie piłka wyszła na aut. Dosłownie 50 sekund po czerwonej kartce doszło do faulu, po którym Daniel Stefański ponownie wyjął kartkę koloru czerwonego. Cedric Teuchert (Union) został sfaulowany przez Luisa Sinisterra i upadł na murawę. Gdy sędzia odgwizdał przewinienie, obok zawodnika Unionu przebiegł Tyrell Malacia. Teuchert najprawdopodobniej będąc poirytowany całym meczem, wykonał dynamiczny zamach nogami na rywala, który wyglądał jak celowe kopnięcie. Obiema nogami trafił on w udo Malacia. Zawodnik Feyenoordu został zaatakowany korkami, co z pewnością musiało być bolesne. Moim zdaniem było to ewidentne i celowe kopnięcie rywala, które nie ma nic wspólnego z piłką nożną. Sędzia Daniel Stefański nie miał wątpliwości i ukarał Cedric’a Teuchert’a czerwoną kartką za tzw. gwałtowne, agresywne zachowanie. W przepisach gry definicja tego pojęcia brzmi następująco: "Zawodnik zachowuje się gwałtownie, agresywnie, gdy używa lub próbuje użyć nieproporcjonalnej siły, bądź brutalności w stosunku do przeciwnika, kiedy nie walczą o piłkę". W związku z tym bez cienia wątpliwości jestem pewien, że decyzja polskiego arbitra była prawidłowa. Nie ma co ukrywać, potrzeba wiele odwagi, aby w ciągu 50 sekund wykluczyć dwóch zawodników gospodarzy, którzy przegrywają w końcówce 2-1 i prawdopodobnie odpadną z europejskich pucharów. Wielkie brawa!