Przegrana 1:4 w pierwszym meczu z pewnością nie nastrajała piłkarzy Olympiakosu Pireus zbyt pozytywnie. Tym bardziej że rewanż rozgrywali na obcym terenie. Spotkanie rozpoczęło się jednak dla nich najlepiej jak tylko mogło - od szybko strzelonej bramki. Grecy trafili już w 10. minucie, a chwilę później Maccabi straciło jednego ze swoich piłkarzy. Biton doznał kontuzji i musiał natychmiast opuścić plac gry. Jeszcze przed przerwą stało się coś naprawdę niesamowitego. Olymoiakos za sprawą goli zdobytych w ostatnim kwadransie pierwszej odsłony meczu przez Fortounisa i El Kaabiego odrobili straty. W tym momencie w dwumeczu był już remis, po zmianie stron mogło wydarzyć się absolutnie wszystko. Olympiakos odrobił trzy gole, a później wygrał. Niesamowite sceny W 57. minucie Maccabi strzeliło gola na 1:3 i ponownie wyszło na prowadzenie w dwumeczu, jednak czwarty gol dla Olympiakosu, którego w 65. minucie zdobył El Kaabi ponownie doprowadził do remisu, a następnie dogrywki. W Tel Awiwie emocje sięgały zenitu. W dogrywce lepsza okazała się drużyna z Pireusu. Było to bardzo pewne zwycięstwo odniesione ostatecznie różnicą aż dwóch goli - bramki w dogrywce strzelali Jovetić i El Arabi. Tym samym Olympiakos Pireus dokonał niebywałej sensacji. Piłkarze z Grecji odrobili trzybramkową stratę, a następnie pokonali swoich rywali w emocjonującej dogrywce. Jeszcze większe wrażenie robi fakt, że dokonali tego na wyjeździe (mecz był rozgrywany w serbskiej miejscowości Bačka Topola). Drużyna, na którą trafią w ćwierćfinale, będzie musiała liczyć się z tym, że Olympiakos, choćby nie wiadomo jak beznadziejny miał wynik, zawsze będzie walczył o ostateczne zwycięstwo.