Po szybkim rzucie oka na sam wynik można by stwierdzić, że triumf Chelsea w wielkim finale Ligi Konferencji był niezwykle pewny i niepodważalny. Tyle że w pierwszej połowie to Real Betis był górą. Nie dość bowiem, że do przerwy prowadził 1:0 po bramce, którą zdobył Ez Abde, to jeszcze dodatkowo stworzył sobie kilka innych groźnych sytuacji, przeważając na murawie. Chelsea dopiero po zmianie stron odwróciła losy finału, ostateczni wygrywając 4:1. W ten sposób dołożyła do gabloty jedyne brakujące europejskie trofeum. Chelsea ograła Real Betis. Enzo Maresca zabrał głos po finale Po spotkaniu triumf swoich podopiecznych skomentował podczas spotkania z dziennikarzami w sali konferencyjnej trener "The Blues" - Enzo Maresca. Jak przyznał, wydarzenia z początku spotkania wcale go nie zdziwiły, bo jego zespół... został wcześniej pokrzywdzony. - Spodziewałem się poniekąd tego, jak prezentowaliśmy się w pierwszej połowie. A to dlatego, że jak mówiłem już dwa tygodnie temu, w piłce nożnej nie możesz dawać przewagi żadnej drużynie. A my mieliśmy 48 godzin mniej na regenerację po ostatnim meczu. To duża różnica. Oni grali w piątek, nie walcząc już o nic. My rozegraliśmy aż 100 minut w niedzielę, walcząc w zasadzie do samego końca o coś ważnego. Więc spodziewałem się takiego obrazu gry. Ale w przerwie dostosowaliśmy coś w naszej taktyce. Coś zmieniliśmy i prezentowaliśmy się już lepiej - stwierdził Włoch. Jak podkreślił, triumf we Wrocławiu może być niezwykle ważny w dalszym procesie budowy niezwykle młodej drużyny, jaką jest Chelsea. - Ten zespół cały czas uczy się wygrywać. To zwycięstwo jest bardzo istotne, bo pokazuje, że możemy wygrywać nawet ważne mecze. Taka wygrana dodaje pewności siebie i na pewno pomoże w rywalizacji w Premier League, która jest najtrudniejsza ligą na świecie - powiedział Enzo Maresca. I dodał: - Mieliśmy trudne momenty w pierwszej połowie, ale mieliśmy dalej robić swoje. W całym meczu byliśmy lepszym zespołem i wygraliśmy w pełni zasłużenie. Jestem dumny ze swojego zespołu. Z Wrocławia - Tomasz Brożek