Maksymilian Boruc pojawił się na murawie w 18. minucie. Jego koledzy prowadzili już wówczas 1-0. Polak - mimo jednej kapitulacji - spisał się między słupkami bardzo solidnie. Zwycięstwo 6-1 nad Interem d'Escaldes z Andory oznacza dla Hibernian FC awans do III rundy kwalifikacji Ligi Konferencji. Rewanż za wstydliwą porażkę 1-2 z pierwszego starcia okazał się zatem w pełni udany. Sukces Pogoni Szczecin to jedno, ale ten gol! Stadiony świata [WIDEO] Boruc zalicza europejską premierę. Niebywały pech jego klubowych kolegów Podstawowym bramkarzem HFC pozostaje David Marshall. Doznał jednak kontuzji na przedmeczowej rozgrzewce. Uraz w trakcie gry przytrafił się także zmiennikowi - Ghańczykowi Joe Wollacottowi. Tym sposobem Boruc zaliczył nieoczekiwany debiut na arenie europejskiej. "Hibs" to piąta drużyna szkockiej ekstraklasy. W czerwcu 20-latek podpisał z nią kontrakt ważny do połowy 2025 roku. - Mieliśmy przyjemność gościć Maksymiliana na testach w ubiegłym sezonie. Dostrzegliśmy w nim duży potencjał. Polubiliśmy go też jako człowieka i chcemy mu pomóc w rozwijaniu talentu, który posiada - oznajmił wówczas menedżer klubu Lee Johnson, cytowany przez oficjalną witrynę internetową HFC. Transfery Rakowa już się spłaciły. Miliony dla mistrza Polski Boruc dwa ostatnie lata spędził w Śląsku Wrocław. W pierwszym sezonie rozegrał 12 spotkań w II-ligowych rezerwach i jedno w Pucharze Polski. W minionym cyklu nie zaliczył występów. Jest kuzynem Artura Boruca. Aż do czwartku rozegrał w barwach szkockiego klubu tylko jeden mecz - pokazał się w drużynie rezerw. W przeszłości barw Hibernian FC bronili dwaj inni polscy bramkarze - Grzegorz Szamotulski i Zbigniew Małkowski.