Który z piłkarzy ma w "dorobku" owację po zdobyciu bramki na boisku rywala? Wayne Rooney od wczoraj. Baskowie na piłce się znają i piłkę kochają. Wystarczyło wsłuchać się w reakcję San Mames, gdy w 68. min Aleks Ferguson ściągał z boiska Ryana Giggsa. Podziw dla legendy Manchesteru United ma w sobie resztki historycznej wdzięczności dla przybywających do portu w Bilbao angielskich marynarzy, którzy nauczyli tubylców grać w futbol. Oczywiście fani Athletic byli wczoraj w podniosłych nastrojach głównie ze względu na grę swojej drużyny. W 1/8 finału Ligi Europejskiej pobiła ona bezdyskusyjnie finalistę ostatniej edycji Champions League. Drużyna z Bilbao wyglądała na tle Manchesteru jak Barcelona. "Patrzyłem na ich grę z zafascynowaniem. Dwa zwycięstwa nad Manchesterem United są jak balsam na narastający kompleks prowincji Athletic Bilbao. Klub, który kiedyś był tak samo wielki jak Real Madryt i Barcelona, znów ma niezwykłą drużynę. Zasługują, by zagrać w finale" - piał z zachwytu Ferguson. Miód na zbolałe serce Dla Basków to miód na zbolałe serce. Ostatni z ośmiu tytułów mistrza Hiszpanii Athletic zdobyło w 1984 roku. Dało się wyprzedzić Barcelonie w liczbie triumfów w Pucharze Hiszpanii, a przecież było jego pierwszym zwycięzcą na turnieju uświetniającym koronację Alfonsa XII. W 1903 roku, w półfinale Barcelona pobiła Real Madryt, ale w finale musiała pokłonić się przed zespołem z Kraju Basków. Stąd fani Athletic mają ogromne ambicje, w ostatnich latach zupełnie zapomniane. W rozgrywkach europejskich ich klub właściwie nie istniał, zaliczył jeden przegrany z Juventusem finał Pucharu UEFA w 1977 roku. Filozofia stawiania na wychowanków, graczy urodzonych w kraju Basków lub z niego pochodzących wydawała się kilka lat temu skrajnie archaiczna. Kiedy w Chelsea i kilku innych zespołach podziwianej Premier League nie grał żaden Anglik, klub z Bilbao trwał w uporze bez względu na wszystko. Ze względu na brutalną działalność ETA, Baskonia w ogóle wydawała się leżeć poza granicami cywilizowanego świata. Klub starał się z tym walczyć, raz lepiej, raz gorzej. Sprzeciwili się terrorystom W grudniu 1985 roku gracze Athletic i lokalnego rywala Realu Sociedad ostro protestowali, kiedy ETA porwała jednego z szefów klubu z Bilbao Juana Pedro Guznama. Wydano oficjalny komunikat przeciw terrorystom ogłaszając, że potrafią żyć tylko z mordu i gwałtu. To były ostre słowa, z którymi ETA popierana przez radykalnych fanów klubu musiała się liczyć. W 2008 roku Athletic ogłosił minutę ciszy pamięci ofiary ETA niezwiązanej z klubem. Po 8 sekundach ciszę przerwali jednak radykalni kibice z Herri Norte. To wszystko spychało klub do roli europejskiego dziwoląga. A przecież chciał być wielki jak Real i Barcelona. Jeszcze niedawno to Katalończycy uczyli się od Basków pracy z młodzieżą. Zanim objawiła się "La Masia" Athletic uchodziło za największą w Hiszpanii kuźnię talentów. Tam wychował się legendarny snajper Pichichi, o nagrodę jego imienia rywalizują dziś Cristiano Ronaldo i Leo Messi. Dziś w szkółce Athletic i jej filiach ćwiczy około 3 tys młodych graczy. To ona wychowała mistrza świata Fernando Llorente, który wbił United dwa gole. Genialny Iker Muniain jest za to najmłodszym graczem w historii Athletic. Założył jego koszulkę w oficjalny meczu mając 16 lat 7 miesięcy i 11 dni. Dziś jest już gwiazdą Primera Division wchodzącą do kadry. Natchnieni przez Argentyńczyka Być może jednak największą postacią tego zespołu jest przybysz z Argentyny. Marcelo Bielsa natchnął piłkarzy wiarą, że mogą dokonać wielkich rzeczy, grając tak samo dumnie jak Real Madryt, czy Barcelona. Tak właśnie Baskowie grali przeciw Manchesterowi United. Na Old Trafford, w swojej sławnej twierdzy gospodarze nie dostali szansy, by "dorwać" się do piłki. "W życiu nie widziałem drużyny, która biegałaby aż tyle" - powiedział Ferguson. Co będzie dalej? Czy tak jak życzy sobie legendarny menedżer United Athletic zajdzie do finału Ligi Europejskiej i przełamie swój wielki kompleks? Czy stanie się trzecią siłą Primera Division, zdolną straszyć parę kolosów? Sprawa trudna. Budżet klubu to marne 60 mln euro, za chwilę będzie prawie 10 razy mniejszy od środków, którymi dysponują Barcelona i Real Madryt. Ale drużyna nie musi zostać natychmiast rozprzedana, wychowankowie opuszczają swój klub raczej w szczególnych przypadkach, choć Aitor Karanka grał w Realu, a dziś jest asystentem Jose Mourinho, a Julio Salinas związał się z Barceloną. Więcej jest przypadków przeciwnych: jeszcze niedawno wdzięczny Joseba Exteberria wolał grać w klubie z Bilbao za darmo, zamiast odejść tam, gdzie płacili.