Nicola Zalewski pojawił się na boisku już w 21. minucie meczu między Bayerem Leverkusen a AS Roma. Polak zmienił kontuzjowanego Leonardo Spinazzolę. Być może 22-latek nie do końca był przygotowany na tak wczesne wejście na boisko, a czekało go trudne zadanie - pojedynki z niezwykle szybkim Jeremiem Frimpongiem. Holender ogrywał naszego piłkarza bez litości, a Zalewski musiał ratować się faulami. Za jeden z nich bardzo szybko obejrzał żółtą kartkę. Bayer Leverkusen - AS Roma. Kiepskie wejście Zalewskiego Trener Daniele De Rossi błyskawicznie zauważył, że Polak nie radzi sobie z Frimpongiem i w przerwie zdecydował się na kolejną korektę. W drugiej połowie Zalewski grał już po przeciwnej stronie, a jego gra wyglądała już lepiej. Reprezentant Polski próbował szukać swoich szans w ofensywie, zaliczył jedno dobre dośrodkowanie, choć kilkukrotnie przegrywał pojedynki z obrońcami rywala. Wykonywał też kilka stałych fragmentów gry - wrzucał piłkę z autu bezpośrednio w pole karne i dośrodkowywał z rzutów rożnych. W swoim podsumowaniu "La Gazzetta dello Sport" oceniła jednak Zalewskiego najgorzej spośród wszystkich piłkarzy Romy. Gazeta przyznała mu "5" w 10-stopniowej skali. Roma, choć do 82. minucie prowadziła 2:0, ostatecznie zremisowała z Leverkusen 2:2 i to gospodarze awansowali do finału Ligi Europy. Zespół Bayeru zaliczył 49. kolejny mecz bez porażki, co jest rekordem w europejskiej piłce klubowej.