- Krychowiak to bardzo wymagający gracz. On wiele wymaga od siebie i od innych. Nie odpuszcza sobie. Wiele rzeczy kwestionuje, ale w sensie pozytywnym. Pyta dlaczego robimy to, czy tamto. Ważne jest to, że może się u nas ciągle rozwijać i to jest z korzyścią dla obu stron - mówił Emery. - Uwielbiamy go jako człowieka, on jest niewiarygodnie zaangażowany we wszystko. Mimo kontuzji kostki grał na własną prośbę, ze złamanym nosem też chciał grać. Niewielu piłkarzy by się zgodziło na takie ryzyko. Grzegorz jest wyjątkową osobą, twardym człowiekiem. Sevilla daje mu ogromne pole do rozwoju, u nas może zrobić jeszcze większe postępy - dodał trener. - Obie drużyny zasłużyły na ten finał. Graliśmy jak dżentelmeni, choć walczyliśmy o każdy centymetr boiska. Sędziowie byli fantastyczni w całym sezonie Ligi Europejskiej, a dzisiaj to było ukoronowanie ich pracy. Kontakt fizyczny był dozwolony, można było pograć ciałem, ale w granicach fair play. Nie chodzi o grę brutalną, ale o to, aby futbol był elitarny. Tempo, technika, posiadanie piłki - jedni są w tym lepsi, inni gorsi, ale właśnie te cechy są ważne w futbolu, a nie brutalna siła - wykładał Emery. - Teraz, po zdobyciu pucharu wspominam mojego ojca, który niedawno zmarł. Nie było go tutaj, ale pamiętam o nim. - Dziękuję miastu Sewilla, fanom, którzy tak dobrze się bawili tutaj, cieszę się, że mogliśmy ich uszczęśliwić, zagraliśmy pięć meczów na poziomie finału, ale dopiero ten był prawdziwym finałem. Gratulacje dla Dnipro i kibiców, którzy przyjechali tu z Ukrainy. Nie potrafię wymówić nazwy ich klubu i miasta, za co przepraszam. - Dnipro zagrało fantastyczny mecz, byli trudnym rywalem, z głębi serca gratulacje i wyrazy uznania za ich ciężką pracę. Jakie zmiany będą w letnim okienku transferowym, czy nadal poprowadzi Sevillę? - To niedobry moment na takie spekulacje. Dawno temu nauczyłem się, że trzeba żyć chwilą, nie wybiegać za bardzo w przyszłość, bo inaczej nie jesteś w stanie żyć teraźniejszością. Liga Mistrzów otwiera nam nowe szanse, ale na razie cieszymy się z naszymi fanami i rodzinami z tego, co osiągnęliśmy dzisiaj. - Ambitnie chcemy się nadal rozwijać, ale nie jest łatwo być zwycięzcą w Lidze Mistrzów. Trzeba wykorzystać chemię , jaka łączy naszą szatnię. Mam nadzieję, że gdziekolwiek nie trafimy w Champions League, do jakiejkolwiek grupy, to poradzimy sobie. Wygrać w La Liga jest trudno, bo grają w niej Barcelona i Real Madryt. Sevilla ma silnych graczy, ale nie równajmy się z nimi. W La Lidze zdobyliśmy 76 pkt, w pewnym momencie była szansa na mistrzostwo, ale bądźmy zadowoleni z tego, co mamy. Cała Hiszpania jest szczęśliwa, że wygraliśmy Ligę Europejską. - Czy pozostanę w klubie? Rozmawiałem o tym z prezesem i dyrektorem sportowym jakiś czas temu. Mój kontrakt może zostać przedłużony na kolejny rok, o zmianie warunków porozmawiamy po sezonie. Teraz chcę się cieszyć z piłkarzami, a na negocjacje przyjdzie pora. Czuję się odpowiedzialny za ten klub, to wpłynie na moją decyzję. Odeszli przed sezonem Navas, Moreno, Rakitić, a i tak wygraliście LE. To cud? - Sevilla pokazała, że jesteśmy klubem wymagającym - chcemy się rozwijać, grać coraz lepiej, czterokrotnie wygraliśmy Ligę Europejską. Obecny sezon LE nas rozwinął, ale to możliwe dzięki wyjątkowym cechom klubu. W Sevilli wszyscy gracze są zdeterminowani, żeby się rozwijać. Oczywiście, przychodzi moment, gdy chcą grać gdzieś indziej, ale każdy dopóki jest u nas, pracuje, żeby być jak najlepszym. - Dyrektor sportowy Monchi jest uznany w branży, potrafi świetnych graczy znaleźć. Oczywiście, sprzedajemy ich, jeśli są dobre oferty. Chcemy z roku na rok budować silniejszy zespół. Bierzemy tylko takich, którzy w pełni będą zaangażowani w ten klub, w ten projekt. Co w przerwie powiedział pan zawodnikom? - Wiedzieliśmy, że mamy grać 90 minut. Przy wyniku 2-2 powiedzieliśmy sobie: "Bądźmy spokojni, cierpliwi. Mamy doświadczenie z LE, umiejętności, bądźmy razem. Gdy pojawi się szansa, musimy ją wykorzystać." O tym mówiliśmy w przerwie, ale też przed meczem, próbowaliśmy go zaplanować. Nie ma znaczenia jakim wynikiem skończy się spotkanie, powtarzam graczom zawsze, by grali na sto procent w każdej minucie - wykładał swą filozofię szkoleniowiec. Trener Emery dostał brawa od dziennikarzy na koniec występu. Ze Stadionu Narodowego Michał Białoński