Szkoleniowiec wrocławskiego zespołu oceniając NK Celje zwrócił najpierw uwagę, że to aktualny wicemistrz Słowenii, od którego lepszy był tylko występujący w Lidze Mistrzów MK Maribor. - Dlatego musimy podejść do przeciwnika z respektem, bo oni potrafią grać w piłkę. To drużyna, w której występuje wielu obcokrajowców. Podchodzimy więc do przeciwnika z szacunkiem, ale bez strachu - dodał. O szansach na awans swojej ekipy Pawłowski nie chciał mówić. Stwierdził, że najpierw musi dokładnie poznać rywala i to będzie teraz najważniejsze. - Z tego co już zdołałem się dowiedzieć, to zespół, który ma zawodników kosztujących około 900 tysięcy euro. Nie są więc to gracze najwyższej klasy światowej. To mieszanka bałkańska, więc możemy się spodziewać wysokich umiejętności technicznych, dużo walki na boisku i trochę "teatru". Na stadionie NK Celje rozgrywa mecze reprezentacja Słowenii, a więc spodziewamy się kameralnego obiektu z dobrą murawą, czyli taką, na której lubimy grać - dodał. Podsumowując Pawłowski powiedział, że nie bez znaczenie w dwumeczu może być fakt, iż pierwszy mecz zostanie rozegrany na wyjeździe. - To pozytywne, że najpierw zagramy u nich. Dobry wynik w Słowenii da nam szanse we Wrocławiu na przejście do kolejnej rundy. Bardzo ważne dla nas jest też to, że nie czeka nas daleki wyjazd, bo będziemy mieli do pokonania tylko około 800 km - zakończył Pawłowski. Spotkania 1. rundy zaplanowano na 2 i 9 lipca. Śląsk pierwszy mecz rozegra na wyjeździe. Jeżeli wrocławianie awansują do drugiej rundy, zmierzą się z IFK Goeteborg ze Szwecji. Aby znaleźć się w fazie grupowej Ligi Europejskiej, zespół Pawłowskiego musi wyeliminować czterech rywali.