To był bardzo dobry dzień dla całej społeczności skupionej wokół Juventusu. Jak doniosły włoskie media, klub odzyskał - przynajmniej tymczasowo - 15 punktów, które w styczniu zostały mu odebrane. Dzięki temu "Stara Dama" powróciła na górę tabeli Serie A. Obecnie ekipa z Turynu jest trzecia i do drugiego Lazio traci ledwie dwa punkty. Przypomnijmy, że na początku roku Juventus stracił wspomniane punkty na skutek wyroku prokuratury. Kara dla "Starej Damy" dotyczyła przewinień w temacie nieprawidłowości finansowych przy zawieraniu umów transferowych, a dokładniej sztucznego podwyższania opłat za piłkarzy. Klub miał też podawać nieprawidłowe informacje w sprawie wynagrodzeń dla zawodników w trakcie przerwy spowodowanej pandemią koronawirusa. Turyńczycy odwołali się jednak od decyzji, a sprawa została rozpatrzona ponownie. Punkty zostały przywrócone, choć z zastrzeżeniem, że jest to rozwiązanie tymczasowe. O wszystkim zadecyduje ostateczny wyrok - jeśli będzie on niekorzystny dla drużyny z Piemontu, "oczka" zostaną ponownie odjęte. Na razie kibice Juventusu mają jednak powody do radości. Sytuacja w Serie A wygląda dobrze, a dodatkowo w czwartkowy wieczór zespół zapewnił sobie awans do półfinału Ligi Europy. Juventus zagra w półfinale Ligi Europy Turyńczycy mierzyli się w dwumeczu z portugalskim Sportingiem. Przed tygodniem Włosi wygrali u siebie 1:0 i do Lizbony wybrali się ze skromną zaliczką. Już w 9. minucie zdołali ją zwiększyć, kiedy do siatki gospodarzy trafił Adrien Rabiot. Przewaga drużyny z Piemontu wzrosła więc do dwóch bramek. Taki stan rzeczy nie utrzymał się jednak długo. W 20. minucie sędzia podyktował bowiem rzut karny dla Sportingu, który na gola zamienił Marcus Edwards. Portugalczycy wyraźnie nie zamierzali składać broni. W kolejnych fragmentach spotkania potrafili zagrażać bramce Juventusu, w której ponownie stanął Wojciech Szczęsny. To o tyle istotne, że przed tygodniem musiał opuścić boisko z powodu alarmującego bólu w klatce piersiowej. Badania wykazały jednak, że ze zdrowiem Polaka wszystko jest w porządku, w związku z czym w rewanżu trener Allegri znów postawił na 33-latka. Nasz reprezentant miał kilka okazji, aby wykazać się swoimi umiejętnościami. Drugi z "biało-czerwonych", Arkadiusz Milik, pojawił się na boisku w 71. minucie. Napastnik zmienił Dusana Vlahovicia, ale nie zdołał zabłysnąć niczym szczególnym. Remis wystarczył "Starej Damie" do wywalczenia upragnionego awansu. W dwumeczu Włosi wygrali bowiem 2:1. Jakub Żelepień, Interia