W przyszłym sezonie czeka nas prawdziwa rewolucja w europejskich pucharach. Jesienna faza grupowa zostanie zastąpiona ligową, która w Lidze Mistrzów i Lidze Europy potrwa aż do stycznia. Każdy z zespołów rozegra w tych rozgrywkach przynamniej po osiem meczów. Trzy najważniejsze turnieje klubowe UEFA (doliczając Ligę Konferencji) zostaną także poszerzone - zamiast po 32 ekipy, kibice będą mogli oglądać w akcji ich po 36. Oznacza to, że w Europie zagra dwanaście drużyn więcej niż w bieżącej kampanii. To ułatwienie musiało mieć także wpływ na lepszą ścieżkę polskich klubów. Triumfator Pucharu Polski 2023/24 (lub wicemistrz Ekstraklasy, jeśli po Puchar sięgnie mistrz kraju) będzie mógł zagrać w eliminacjach Ligi Europy. Oczywiście zacznie od pierwszej rundy, ale jest to dużo lepsza sytuacja od aktualnej. Tego lata w Legia Warszawa musiała ruszać do boju również od samego początku kwalifikacji, ale do zaledwie Ligi Konferencji. Koszmar w hicie kolejki Ligi Mistrzów. Czegoś takiego nie było od 22 lat Wielkie plany Ekstraklasy. Chce mieć dwa zespoły w eliminacjach Ligi Mistrzów Ta zmiana wprowadzona przez centralę piłkarską daje też większy margines błędu. W razie porażki w dwumeczu el. LE nie odpada się całkowicie z pucharów, lecz "spada" do el. LKE. Dyrektor operacyjny Ekstraklasy SA Marcin Stefański ma nadzieję, że w perspektywie długofalowej Polska awansuje na 15. miejsce w rankingu krajowym UEFA (obecnie znajduje się na 21. pozycji), co pozwoliłoby na posiadanie pięciu zespołów w eliminacjach europejskich, w tym dwóch walczących o Champions League. Duży spadek Polski w rankingu FIFA. Najgorsze miejsce od siedmiu lat