Zimą głośno było o transferze Jakuba Kiwiora ze Spezii Calcio do Arsenalu za ponad 20 milionów euro, jednak początek polskiego stopera w północnym Londynie nie należy do najłatwiejszych. Wciąż nie zadebiutował w pierwszym zespole. 27 lutego miał to okazję zrobić w drużynie do lat 21, jednak możliwe, że zobaczy w swojej sytuacji pewne światełko w tunelu. "WP SportoweFakty" porozmawiały z Tomem Cantonem, dziennikarzem portalu football.london. Twierdzi on, że w środowisku krążą słuchy o debiucie 23-latka podczas czwartkowego meczu Ligi Europy z portugalskim Sportingiem. To pierwsze spotkanie 1/8 finału - odbędzie się w Lizbonie na Estadio Jose Alvalade. Co jednak martwi, większą regularność gry reprezentant Polski może otrzymać dopiero w letnich sparingach. Słodko-gorzkie informacje dla Kiwiora. Poważne szanse dopiero latem - Poprosiłem Mikela Artetę na konferencji przed meczem z Evertonem, aby powiedział kilka słów o nim. Szkoleniowiec stwierdził, że jest pod wrażeniem tego, jak dobrym piłkarzem jest i dodał, że będzie ważny dla tego klubu. Najwyraźniej mają na niego plan. Inaczej by go nie kupili, ale teraz nie jest jasne kiedy, jeśli w ogóle, zacznie wyrabiać swoją renomę - powiedział wspomnianemu serwisowi. - Gabriel Magalhaes jest dotychczas prawdopodobnie najlepszym stoperem w lidze w 2023 roku, a Kiwior nie ma wielkich szans na zastąpienie go w składzie w bieżącym sezonie. Dostanie szanse w meczach przedsezonowych. Klub zainwestował w tę transakcję ponad 20 milionów funtów, więc z pewnością widzi miejsce dla niego w ekipie - zakończył. Słowa Cantona wybrzmiewają słodko-gorzko. Z jednej strony Kiwior wybrał ambitny klub z ciekawym projektem sportowym, lecz z drugiej jego rytm meczowy spadł niemal do zera. Przypomina to nieco sytuację Bartosza Bereszyńskiego, który po zimowym przejściu do SSC Napoli rozegrał tylko 120 minut w Pucharze Włoch, a dziewięć kolejek Serie A przesiedział na ławce rezerwowych.