Sebastian Staszewski, Interia: - Po wygranym 1-0 meczu ze Spartakiem Moskwa zapytałem pana, czy zwycięstwo Legii Warszawa było dla pana niespodzianką. Twierdził pan, że nie, bo w Lidze Europy grają tylko silne kluby. A czy zwycięstwo 1-0 z Leicester jest niespodzianką? Stanisław Czerczesow: - Na pewno nie powiem, że to była niespodzianka, bo od początku spodziewałem się dobrego meczu. Wiem na co Legię stać, kiedy gra na swoim stadionie w Warszawie. Wiem też jakich Legia ma kibiców. Dziś byli nie tylko dwunastym zawodnikiem, ale także trzynastym i czternastym! Dlatego w takiej atmosferze nie można było zagrać słabo. Tym bardziej, że Leicester długimi momentami meczu nie miało pomysłu, jak pokonać Legię. Czytaj najnowsze informacje na Polsatnews.pl! Stanisław Czerczesow był gościem na meczu Legii Po meczu w Moskwie powiedział pan, że Legia wygrała, chociaż nie była lepszą drużyną. A była w Warszawie? I nie pytam o wynik, ale o styl gry, intensywność, pomysł na zwycięstwo. - Jednoznacznie Legia zagrała lepiej niż w Moskwie. Chociażby dlatego, że trener Czesław Michniewicz miał do dyspozycji więcej zawodników. Dlatego plan, który przygotował, został zrealizowany, jestem o tym przekonany. Legia miała także szczęście, a poza tym większość piłkarzy zagrała dziś z maksymalną koncentracją, motywacją. Po prostu zasłużyli na wygraną. Zaimponował panu taktyczny pomysł Michniewicza? - Z takimi przeciwnikami Legia zawsze gra z kontrataku. I jeżeli wygrywa 1-0, to znaczy, że miała w rękach karty i potrafiła z nich skorzystać. Leicester faktycznie miało z Legią kłopot. Uważa pan, że tak grająca Legia może awansować do kolejnej rundy Ligi Europy? - Na takim poziomie nie można powiedzieć już po drugiej kolejce, że ktoś awansuje, a ktoś odpadnie. Spartak przegrał u siebie z Legią, a dziś pokonał we Włoszech Napoli. Na razie tabela wygląda więc tak: pierwsza jest Legia, drugi Spartak. Ale Leicester i Napoli nie powiedziały ostatniego słowa. To banał, ale w piłce nie ma sensu rozmawiać o przyszłości. Trzeba skupić się na każdym kolejnym meczu: to nowa historia na którą trzeba być gotowym. Był pan w Moskwie i Legia wygrała. Teraz wygrała także w Warszawie, znów na pana oczach. Skoro przynosi pan Legii szczęście, to czy szykuje się pan już na wyjazd do Neapolu? - Jak wcześniej przyjechałem, to też wygraliśmy. Nie zdradzę szczegółów, ale... zobaczymy. Na koniec muszę zapytać o cel pana wizyty. Niektórzy kibice i dziennikarze podejrzewają, że jest ona nieprzypadkowa. Szczególnie, że mecz z Leicester obejrzał pan siedząc w towarzystwie prezesa Legii Dariusza Mioduskiego, a także prezesa PZPN Cezarego Kuleszy. - Oczywiście, że jest nieprzypadkowa. W Moskwie prezes Mioduski zaprosił mnie na rewanż ze Spartakiem, ale on odbędzie się dopiero w grudniu. Nikt nie wie, co będę wtedy robił, może będę pracował w jakiejś reprezentacji albo klubie? Natomiast teraz mam dużo wolnego czasu i pomyślałem sobie, że nie ma co czekać. W Warszawie zawsze czuję się dobrze. A że dawno tu nie byłem, to skorzystałem z okazji, żeby zobaczyć co się zmieniło w moim klubie. Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia