Przed czwartkowymi meczami otwarte pozostawało tylko pytanie, z których miejsc awansują Portugalczycy oraz Szkoci, a na których lokatach z europejskimi pucharami pożegnają się Lech Poznań i Standard Liege.Rozpoczynając mecz w Liege gospodarze zajmowali ostatnie miejsce, zaś Benfica była wiceliderem, mając tyle samo punktów co "Rangersi", ale minimalnie gorszy bilans bezpośrednich meczów.W Belgii szybko rozpoczęło się strzelanie, nieoczekiwanie od gola dla Standardu. W 12. minucie na listę strzelców wpisał się 19-letni Nicolas Raskin, który mocnym uderzeniem głową w polu karnym sfinalizował dośrodkowanie z prawego skrzydła od Laurenta Jansa. Radość miejscowych jednak nie trwała długo. Już cztery minuty później był wynik 1-1. Bramką odpowiedział Everton, również strzałem głową, którego bardzo dobrym podaniem, przy okazji wyciągając z bramki golkipera, obsłużył Adel Taarabt. W drugiej połowie ponownie byliśmy świadkami niespodzianki. Piłkarze Standardu w 60. min znów cieszyli się z prowadzenia. Mocny strzał zza pola karnego oddał Abdoul Tapsoba, ale bramkarz Helton Leite pewnie by sobie z tą piłką poradził. Szczęście strzelca polegało jednak na tym, że po drodze piłka odbiła się od jednego z obrońców i rykoszet zmylił golkipera, który już nie zdążył zareagować. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl! Kliknij!