Dla Juventusu, który został ukarany odjęciem 15 punktów w ligowej tabeli, Liga Europy może być jedyną opcją, by awansować w przyszłym sezonie do Ligi Mistrzów. Nic więc dziwnego, że do starcia z FC Nantes gospodarze podeszli maksymalnie skoncentrowani. Zaczęło się dobrze dla "Starej Damy", która już w 13. minucie wyszła na prowadzenie. Po świetnym zagraniu z głębi pola Angela Di Marii piłkę głową strącił Federico Chiesa, dopadł do niej Dusan Vlahović i z bliska pokonał bramkarza rywali, wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie. Kolejne minuty do nadal przewaga gospodarzy, którym jednak brakowało dokładności i zdecydowania, by zdobyć kolejną bramkę. Głównie dlatego po pierwszych 45 minutach Juventus prowadził tylko 1:0 z Nantes, ale fani ekipy z Turynu mogli mieć nadzieję na następne trafienia po przerwie. Czytaj także: Kapitalna robota "Lewego", ważny go w końcówce Do 60. minuty wszystko układało się dobrze dla gospodarzy, ale wtedy zawodnicy Nantes wyprowadzili błyskawiczną kontrę, którą pewnie wykończył Ludovic Blas i nagle zrobiło się 1:1. Zaledwie 120 sekund później Juventus znów mógł wyjść na prowadzenie, ale uderzenie Chiesy zatrzymało się na słupku i fani w Turynie mogli tylko głęboko westchnąć. Do końca spotkania "Stara Dama" starała się przechylić szalę na swoją korzyść, ale żadnemu z graczy tej drużyny nie udało się pokonać bramkarza Nantes i spotkanie zakończyło się remis, co w rewanżu daje spore szanse francuskiej ekipie na sprawienie niespodzianki. Już w doliczonym czasie gry gospodarze starali się wymusić na arbitrze podyktowanie rzutu karnego za zagranie ręką, ale po analizie VAR sędzia uznał, że nie doszło do przewinienia i ostatnia nadzieja na zmianę tego rezultatu upadła.