Jeśli ktoś po pierwszym starciu Bayeru Leverkusen z Monaco (2-3) spodziewał się kolejnego szalonego spotkania, na pewno nie był zawiedziony. Niemiecko-francuski pojedynek znów przyniósł sporo emocji oraz bramek. Piłkarze Xabiego Alonso błyskawicznie odrobili straty z pierwszego spotkania, już w 13. minucie wychodząc na prowadzenie za sprawą Floriana Wirtza. Z prowadzenia cieszyli się jednak tylko przez sześć minut, bowiem bramkę na 1-1 z rzutu karnego strzelił Wissam Ben Yedder. Leverkusen odpowiedziało jednak jeszcze szybciej! Zaledwie dwie minuty później po świetnym dryblingu do bramki Monaco trafił Exequiel Palacios. W drugiej połowie ponownie błysnął Wirtz, idealnie wrzucając piłkę na głowę Amine Adliego. Ten przelobował bramkarza i Bayer po raz pierwszy był tego wieczoru na pozycji dającej awans. Kiedy wydawało się, że Bayer jest już naprawdę bliski awansu, bramkę na 2-3 głową zdobył Breel Embolo, doprowadzając do dogrywki! Do rozstrzygnięcia potrzebne były rzuty karne. W nich lepszy okazał się Bayer. Liga Europy. Bayer, Sporting, Sevilla i Juventus z awansem Awans do kolejnej rundy zaliczył też Sporting Lizbona. W pierwszym meczu Portugalczycy zremisowali 1-1 z Midtjylland, a rewanżowe starcie ustawiła czerwona kartka dla Paulinho, który w ciągu trzech minut obejrzał dwie żółte kartki. Sporting wygrał 4-0 po bramce Sebastiana Coatesa oraz dwóch trafieniach Pedro Goncalvesa. Samobójcze trafienie na koniec spotkania zaliczył jeszcze Stefan Gartenmann. Z kolei wielu emocji nie spodziewaliśmy się w starciu PSV Eindhoven z Sevillą. W pierwszym spotkaniu hiszpańska ekipa zwyciężyła 3-0 i wydawała się bliska awansu do kolejnej rundy. Tak było do 77. minuty, kiedy w rewanżu utrzymywał się bezbramkowy remis. Wtedy jednak przebudził się były napastnik właśnie Sevilli, obecnie grający dla PSV. Luuk de Jong w ciągu czterech minut zdobył dwie bramki i PSV wyszło na prowadzenie 2-0! Sevilla miała jednak szczęście, bo wkrótce decyzją VAR druga bramka de Jonga nie została uznana. Uznanego gola w doliczonym czasie strzelił jeszcze co prawda Fabio Silva, lecz to było za małom, by wydrzeć awans z rąk Sevilli. Z kolei Juventus Turyn, tylko po remisie w pierwszym meczu z FC Nantes, w rewanżu wygrał 3-0, nie dając już złudzeń rywalom. Obszerną relację z tego meczu można znaleźć w tym miejscu.