Piłkarscy kibice na Starym Kontynencie, po zimowej przerwie, ponownie mogą emocjonować się zmaganiami w europejskich pucharach. Po meczach Ligi Mistrzów przyszła pora również na Ligę Europy. W pierwszym meczu 1/16 finału tych rozgrywek Red Bull Salzburg podejmował na swoim stadionie AS Roma. Faworytem tego spotkania była drużyna Jose Mourinho, która w poprzednim sezonie triumfowała w Lidze Konferencji i teraz poluje na kolejne międzynarodowe trofeum, nieco wyższej rangi. Jednak pierwsza połowa meczu w Salzburgu nie pokazywała szczególnie wielkiej różnicy między tymi drużynami. Gospodarze częściej utrzymywali się przy piłce, oddali więcej strzału i mieli optyczną przewagę. Mimo to żadnej z ekip nie udało się pokonać bramkarza rywali i po pierwszych 45 minutach na tablicy wyników widniał rezultat 0:0. Czytaj także: Niezwykła klasa "Lewego". Laurka przed hitem Druga połowa zaczęła się dość niemrawo, ale w 73. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Bryan Cristante po uderzenie głową trafił w słupek i AS Roma była bliska wyjścia na prowadzenie. Jednak w samej końcówce to gospodarze przycisnęli i to oni ostatecznie wyszli z tego starcia zwycięsko. W 89. minucie precyzyjnym dośrodkowaniem popisał się Strahinja Pavlović, a jego zagranie strzałem głową na gola zamienił nabiegający Nicolas Capaldo i Salzburg wyszedł na prowadzenie 1:0. Jak się okazało było to trafienie na wagę zwycięstwa i drobnej zaliczki przed rewanżem. Rzymianie muszą u siebie odrabiać straty, ale zawodnicy zespołu Red Bulla mają niewielką zaliczkę i sprawa awansu pozostaje otwarta.