Piłkarze Lecha w siedzibie klubu zjawili się przed godz. 7 rano - zjedli śniadanie, a później autokarem pojechali na lotnisko Ławica. Stamtąd czarterem udali się do Skopje - w stolicy Macedonii byli o 11.30. To jednak nie był jeszcze koniec podróży lechitów. Mimo ogromnego upału, bo w Macedonii jest 30 stopni Celsjusza, musieli jeszcze autokarem pokonać 150 km do Strumicy, z której już niedaleko do granicy z Bułgarią i Grecją. Tam w czwartek o godz. 17, czyli również w upale, zostanie rozegrane spotkanie rewanżowe. To jednak i tak w miarę spokojna podróż w porównaniu do tej, którą tydzień temu musieli odbyć piłkarze zdobywcy Pucharu Macedonii. Oni nie lecieli czarterem, ale rejsowymi samolotami. Najpierw więc musieli pokonać 150 km autokarem z Bitoli do Skopje, później polecieli do Ljubljany, a już w Słowenii okazało się, że lot do Polski został przesunięty. Po kilku godzinach oczekiwania ostatecznie polecieli do Frankfurtu nad Menem, stamtąd do Warszawy, a następnie autokarem do Poznania. Niczym polskie kluby w zamierzchłych czasach. Lech po swoim meczu nie będzie już nocował w Macedonii - chce jak najszybciej dostać się do stolicy kraju, a następnie samolotem - do Poznania. Na Ławicy lechici powinni wylądować około trzeciej w nocy w piątek. W Macedonii trener Nenad Bjelica może trochę poeksperymentować ze składem, bo wynik pierwszego spotkania - aż 4-0 dla Lecha - praktycznie zapewnia poznaniakom awans. We wtorek w zajęciach drużyny wzięło udział aż 27 piłkarzy. Z powodu urazów nie trenowali jedynie Szymon Pawłowski (kontuzja pleców), Vernon de Marco (problem z pachwiną) oraz Emir Dilaver (ból w łydce). Dwaj ostatni to stoperzy i właściwie tylko tu szkoleniowiec Lecha ma problem. Zdrowy jest jedynie Lasse Nielsen, ale możliwe, że Dilaver będzie mógł zagrać obok niego. Jeśli nie, do obrony może zostać cofnięty Łukasz Trałka. W Macedonii nie mogą wystąpić także Deniss Rakels i Christian Gytkjaer - obaj będą zgłoszeni dopiero w kolejnej rundzie. Na lotnisku w Skopje na poznaniaków czekał już Zlatko Tanevski - były piłkarz "Kolejorza" w latach 2007-10. Od wiceprezesa klubu Piotra Rutkowskiego dostał klubową koszulkę ze swoim nazwiskiem. Obiecał, że założy ją podczas czwartkowego spotkania w Strumicy, bo i tak planował je oglądać. Przy okazji mógł porozmawiać z Jasminem Buriciem - jedynym piłkarzem z obecnego Lecha, którego pamięta z czasów swoich występów w Poznaniu. W czwartek o godz. 18.15 odbędzie się konferencja z udziałem Bjelicy i jednego z piłkarzy, a 45 minut później lechici rozpoczną trening na stadionie Mladost. Początek czwartkowego rewanżu - o godz. 17. Andrzej Grupa