- Rywale pracowali naprawdę solidnie, ale my graliśmy swoje i wykorzystaliśmy każdy ich błąd. Bramki zdobyłem dzięki pewności siebie i zimnej krwi, nie wiem, jak inaczej to nazwać. Teraz nacieszymy się tym trofeum, a potem rozpoczną się przygotowania do mistrzostw świata - dodał Griezmann. Atletico już po raz trzeci triumfowało w Lidze Europejskiej. Poprzednio w 2010 i 2012 roku. Środowemu triumfowi tylko z trybun przyglądał się Diego Simeone. Argentyński trener był zawieszony za swoje zachowanie w półfinale z Arsenalem Londyn. - To spełnienie marzeń Fernando Torresa (opuszcza klub po sezonie). Zasługuje na najlepsze możliwe pożegnanie. Smutno oglądało się finał z trybun, z poczuciem samotności. Antoine Griezmann pokazał dzisiaj, jakim jest piłkarzem. Mam nadzieję, że odczuwa szczęście i satysfakcję i zostanie z nami w przyszłym sezonie - powiedział Simeone. Torres na murawie w Lyonie pojawił się w samej końcówce. - To szczęście, które trudno ująć słowami. Sen się spełnił. Wyjątkowy dzień dla mnie i fantastyczny finał. Trofeum znaczy dla mnie bardzo dużo na poziomie emocjonalnym. Każdy ma jakieś swoje marzenia od dzieciństwa, to było moje - stwierdził wychowanek Atletico. Olympique Marsylia po raz trzeci wystąpiła w finale tych rozgrywek (dwa razy był to jeszcze Puchar UEFA) i poniosła trzecią porażkę. Nie wykorzystaliśmy szansy w pierwszej połowie. Później popełniliśmy błąd, który kosztował nas utratę bramki. Nie można tracić dystansu do takiego zespołu jak Atletico, bo później gra się naprawdę trudno. Po przerwie rywale zaczęli grać jeszcze lepiej. Szkoda że Kostas Mitroglou trafił w słupek. Gdyby padła bramka, znów zaczęlibyśmy się liczyć w walce o trofeum. Atletico to wielki zespół i nie mamy powodu, by odczuwać wstyd - powiedział Rudi Garcia, trener OM. - Oczywiście, jesteśmy rozczarowani, że przegraliśmy i nie zdobyliśmy trofeum, choć zaszliśmy tak daleko. Mieliśmy szansę na lepszy wynik, bo stworzyliśmy kilka okazji na początku spotkania. Ale nie wykorzystaliśmy ich. Nie będziemy się usprawiedliwiać, że to wszystko przez kontuzję "Dima" (Dimitri Payet, kapitan - PAP), choć na pewno nas ona zabolała. Graliśmy z doświadczonym zespołem, przyzwyczajonym do gry w finałach - dodał Bouna Sarr, obrońca francuskiego zespołu.