- Trenowałem na obiektach Feyenoordu. Doszło do rozmów w sprawie kontraktu, lecz Holendrzy zaproponowali mi kiepskie warunki finansowe - powiedział Burns w "Przeglądzie Sportowym". - Skończyło się na niczym i wróciłem do Leeds. Następnie przeszedłem do Barnsley, skąd trafiłem do Wisły - dodał Australijczyk. - Byłem tam krótko i rozczarowałem się proponowanymi mi warunkami, gdyż chciałem zapewnić rodzinie nie gorszy standard życia niż w Leeds. Ale nie powiem złego słowa na ten klub. Ma wielką tradycję, jest świetnie zorganizowany i czułem się tam bardzo dobrze - podkreślił Burns. - Od tamtej pory zespół kompletnie się zmienił, nikogo tam nie znam. Wówczas występował tam mój rodak Brett Emerton, który przecież w październiku zagrał przeciwko nam w Krakowie już jako obrońca Blackburn - stwierdził piłkarz Wisły.