Kiedy przed tygodniem Milan uległ Romie 0-1 na własnym obiekcie, uznano to za niespodziankę. W rewanżu kwestia awansu miała pozostawać otwarta. Kibiców "Rossonerich" niepokoił jednak fakt, że rzymianie mieli na koncie passę pięciu domowych wygranych. Szybko okazało się, że lęk nie był bezzasadny. Gospodarze potrzebowali niespełna kwadrans, by otworzyć wynik spotkania. Na listę strzelców wpisał się ten sam zawodnik, który pokonał bramkarza mediolańczyków w pierwszym starciu - Gianluca Mancini. Główną rolę w bramkowej akcji odegrał kapitan Lorenzo Pellegrini. To on kapitalnie przymierzył zza pola karnego, piłka odbiła się od słupka i wyszła w pole, a tam najszybciej doskoczył do niej właśnie Mancini. Uderzył bez przyjęcia i było 1-0. Niesamowite wieści o Marciniaku właśnie napłynęły do mediów. Zaszczytna nominacja Marciniak nie wahał się ani chwili. Czerwona kartka, gospodarze osłabieni Niebawem mogło dojść do wyrównania, ale futbolówka po uderzeniu Rubena Loftusa-Cheeka zatrzymała się na słupku. W odpowiedzi więcej precyzji wykazał Paulo Dybala. Przymierzył idealnie przy słupku i w 22. minucie zrobiło się 2-0. Sytuacja Milanu była w tym momencie arcytrudna. Musiał odrobić trzybramkową stratę, w dodatku na obcym terenie. W sukurs rywalom przyszedł Zeki Celik, który po półgodzinie gry otrzymał od Szymona Marciniaka czerwoną kartkę za bezmyślny faul na Rafaelu Leao. Na domiar złego z powodu urazu murawę przedwcześnie opuścił musiał Romelu Lukaku. W trybie awaryjnym zastąpił go Tammy Abraham. Goście nie potrafili jednak wykorzystać gry w przewadze. Pod koniec pierwszej odsłony przez moment wydawało się, że otrzymają rzut karny za rzekome zagranie ręką Chrisa Smallinga. Polski arbiter ostatecznie nie zdecydował się jednak na podyktowanie "jedenastki". Wielki wyczyn Wojciecha Szczęsnego. Maestria, można to oglądać bez końca Po zmianie stron gospodarze kontrowali przebieg spotkania i nie pozwolili sobie zrobić krzywdy. Trener Milanu, Stefano Pioli, wykorzystał komplet zmian już w 70. minucie. Efekt tych manewrów był jednak długo nader jałowy. Goście nie potrafili stworzyć pod bramką rywala choćby zalążka groźnej sytuacji. Dopiero w 85. minucie honorową bramkę zdobył Matteo Gabbia. Po jego strzale głową stojący między słupkami Mile Svilar nawet nie drgnął. Tego dnia wicelidera Serie A na więcej nie było jednak stać. W ekipie zwycięzców cały mecz na ławce rezerwowych przesiedział Nicola Zalewski. Dni Polaka w zespole Romy wydają się policzone. Więcej na ten temat piszemy TUTAJ.