Faworytem bukmacherów pozostawał Juventus Turyn, co należało łączyć przede wszystkim z faktem, że włoska ekipa w 11 poprzednich potyczkach w roli gospodarza przegrała tylko raz. Warto było jednak pamiętać, że do stolicy Piemontu przybywa rekordzista pod względem końcowych triumfów w Lidze Europy. Do tej pory Sevilla FC okazywała się bezkonkurencyjna sześciokrotnie. W wyjściowej jedenastce "Starej Damy" pojawił się Wojciech Szczęsny. Pierwszą okazję do interwencji miał jeszcze przed upływem kwadransa, a zaraz potem kolejną - dwukrotnie stawał wówczas na wysokości zadania po kąśliwych strzałach głową Lucasa Ocamposa. W innej akcji zażegnał niebezpieczeństwo dalekim wyjściem poza pole karne. Nokaut w 11 minut. To zdarzyło się dopiero czwarty raz w historii Wojciech Szczęsny pokonany. Marokański bohater mundialu na liście strzelców Polak skapitulował jednak w 26. minucie spotkania. Było to efektem przede wszystkim fatalnej postawy jego kolegów z defensywy, którzy w polu karnym pozostawili bez opieki Youssefa En-Nesyriego. Marokańczyk wykorzystał dokładne dogranie ze skrzydła i uderzeniem po ziemi umieścił piłkę w siatce. Kilka minut później murawę musiał opuścić kontuzjowany Ocampos, który przy golu zaliczył asystę. W jego miejsce na placu gry pojawił się Gonzalo Montiel, egzekutor decydującego rzutu karnego w finale katarskiego mundialu. Goście mogli schodzić na przerwę z dwubramkowym prowadzeniem, ale nie dopuścił do tego dobrze dysponowany Szczęsny. W końcówce pierwszej połowy z najwyższym trudem przeniósł nad poprzeczką futbolówkę po atomowym strzale Ivana Rakiticia. Żona Szczęsnego prosto z mostu o swoim mężu. Taki prywatnie jest Wojciech Po zmianie stron turyńczycy ruszyli z impetem do odrabiania strat, ale nie byli w stanie sforsować defensywnych zasieków rywala. Na domiar złego po godzinie gry konieczność zmiany zasygnalizował kapitan Leonardo Bonucci i niebawem opuścił boisko. Od dzisiaj ma na koncie 500 występów w barwach Juventusu, biorąc pod uwagę wszystkie fronty rywalizacji. To dopiero szósty zawodnik w historii klubu z takim wyczynem. Na ostatnie pół godziny na murawę wpuszczony został Arkadiusz Milik. Polak zmienił aktywnego tego dnia Duszana Vlahovicia. Nie był jednak w stanie odmienić losów spotkania. Kibice "Juve" wstrzymali oddech, gdy w 88. minucie arbiter podbiegł do monitora VAR. W polu karnym gości upadł wówczas Adrien Rabiot. Powtórki pokazały jednak, że Francuz nie był faulowany. W ostatniej akcji meczu wyrównującą bramkę zdobył wprowadzony z ławki rezerwowych Federico Gatti! Skierował piłkę do siatki głową z najbliższej odległości. To oznacza, że rewanż w stolicy Andaluzji zapowiada się fascynująco.