UEFA zdecydowała o zmianie miejsca rozegrania tego pojedynku na stolicę kraju we wtorek po tym, jak dzień wcześniej Rada Najwyższa (parlament) Ukrainy zatwierdziła dekret o wprowadzeniu stanu wojennego w części kraju. Wiceprezes klubu z Połtawy Oleh Łysak zaznaczył, że nie otrzymali jeszcze potwierdzenia od władz kijowskiego Stadionu Olimpijskiego, że obiekt ten będzie gospodarzem meczu. Niewyjaśniona jest też na razie kwestia zysku ze sprzedaży biletów między dwoma stadionami. "Stadion Olimpijski nie dał nam na razie żadnego rodzaju potwierdzenia ani odpowiedzi" - podkreślił Łysak. Jak dodał, honorowy prezydent Worsklej - wpływowy miliarder Konstantyn Żewago - sugerował, że Arsenal wyrażał niechęć do podróży do Połtawy tuż po tym, jak okazało się, że te dwie drużyny trafiły do jednej grupy. "Oczywiście, są subiektywne i obiektywne powody związane ze stanem wojennym, ale nie należymy do regionu, w którym go wprowadzono" - podkreślił wiceszef ukraińskiego klubu. UEFA zapewniła, że ściśle współpracuje z Ukraińską Federacją Piłkarską, by spotkanie mogło się odbyć w zaplanowanym terminie. Wyraziła też żal, że spowodowało to niedogodności dla kibiców. "Nagła decyzja UEFA, by zmienić miejsce rozegrania meczu na Kijów była oparta na wprowadzeniu stanu wojennego i niepewnej sytuacji odnośnie bezpieczeństwa w niektórych częściach Ukrainy. Zwłaszcza biorąc pod uwagę niezwykle krótki czas na ocenę istniejących zagrożeń" - zaznaczono w komunikacie UEFA. Jak dodano, wkrótce wysłani zostaną na Ukrainę eksperci ds. bezpieczeństwa, którzy mają przeanalizować sytuację. Kolejnym spotkaniem piłkarskim, które może spotkać podobny los, będzie zaplanowane na 12 grudnia mecz Ligi Mistrzów Szachtara Donieck z Olympique Lyon. Według planu ma się odbyć w Charkowie, który należy do regionu objętego stanem wojennym.