Po dwóch kolejkach, z kompletem punktów, prowadziła bułgarska ekipa. W pierwszym meczu Łudogorec nieoczekiwanie pokonał CSKA Moskwa aż 5-1, a później wygrał z węgierskim Ferencvarosem 3-0. Świerczak nie tylko nie zdobył w tych spotkaniach bramki, ale w ogóle w nich nie wystąpił. Tym razem dostał szansę od trenera. Miał pomóc w odrobieniu jednobramkowej straty, która powstała już w 13. minucie. Grę wznawiał bramkarz Łudogorca, ale w okolicach środka boiska, pojedynek główkowy wygrał Javi Lopez i zagrał w pole karne. Tam do piłki dobiegł Victor Campuzano i w sytuacji sam na sam uderzył obok bramkarza, dając swojej drużynie prowadzenie. Bułgarzy mogli wyrównać pięć minut później, ale Wanderson, po indywidualnej akcji, uderzył niecelnie. Sytuacji było jednak bardzo mało. Espanyol kontrolował wydarzenia na boisku, a Łudogorec nie potrafił nic stworzyć. Zmienić miał to m.in. Jakub Świerczok, który zagrał ponad pół godziny. Polak szukał swojego miejsca na boisku, próbował dogrywać kolegom. Sam jednak nie miał dobrej sytuacji i bramki nie zdobył. W 88. minucie, za czerwoną kartkę, z boiska wyleciał Javi Lopez. Podopiecznym Stanisława Genczewa zabrakło jednak czasu, aby wyrównać i Espanyol dopisał sobie trzy punkty. Dzięki temu Hiszpanie wyprzedzili w tabeli swoich rywali. Mają siedem punktów, a Bułgarzy "oczko" mniej. Drugi z Polaków, grających w Łudogrocu, Jacek Góralski, z powodu kontuzji, nie wystąpił w tym spotkaniu. MPZobacz wyniki, terminarz i tabelę grupy H Ligi Europy