To była surowa lekcja pokory, lodowaty prysznic na entuzjazm odradzającej się drużyny z Katalonii. 90 minut nieustannego ataku na bramkę Galatasaray przy wsparciu dziesiątków tysięcy gardeł kibiców na Camp Nou - bez efektu. Liga Europy. Galatasaray - Barcelona. Świetna passa wicemistrza Turcji Bezbramkowy remis w pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Europy z wicemistrzem Turcji to porażka dla Katalończyków. A przecież Xavi rzucił do gry wszystkich swoich napastników tak wychwalanych w ostatnim czasie. Zatrudnieni zimą Pierre-Emerick Aubameyang, Ferran Torres, Adama Traore, a także odradzający się Ousmane Dembele, wracający po kontuzji Memphis Depay, a nawet człowiek od zadań specjalnych Luuk de Jong nie znaleźli sposobu na dobrą organizację gry defensywnej Galatasaray. Wszystkie skróty Ligi Mistrzów online w Interia Sport - ZOBACZ! - Być może nasza gra wywoływała ostatnio zbyt duży entuzjazm - powiedział rozczarowany Xavi. Jakimś pocieszeniem jest fakt, że w poprzedniej rundzie Ligi Europy Katalończycy też osiągnęli słaby wynik na Camp Nou przeciw Napoli (1-1). Po czym pojechali na rewanż na stadion Diego Maradony i zwyciężyli 4-2. Fani Barcy liczą dziś na powtórkę, ale są świadomi skali trudności. Barceloński dziennik "Sport" przekonuje, że taka gra jak w Neapolu wystarczy na Galatasaray i awans do ćwierćfinału Ligi Europy. Tyle, że w tej edycji rozgrywek zespół z Turcji jeszcze nie przegrał. W grupie był najlepszy rywalizując z Lazio, Marsylią i Lokomotiwem Moskwa. Stracił zaledwie trzy gole, z czego dwa w wygranym 4-2 pojedynku z Marsylią. To nie jest rywal wygodny dla nikogo. Praca Xaviego odbudowała morale Barcelony. Drużyna awansowała na trzecie miejsce w La Liga po serii bardzo dobrych meczów. Wbiła po cztery bramki Atletico Madryt, Valencii, Napoli, Athletic Bilbao i ostatnio Osasunie Pampeluna. Po zimowych wzmocnieniach atak Katalończyków znów zaczął straszyć rywali. Liga Europy. Galatasaray - Barcelona. Finał Xaviego Hernandeza W trzy dni Xaviego czeka jednak ekstremalnie trudny egzamin. Dziś musi rzucić do walki wszystkich najlepszych, bo ważą się losy przetrwania w Lidze Europy. Prezes Galatasaray wyznaczył dla swoich piłkarzy specjalną premię 650 tys euro za osiągnięcie ćwierćfinału. Zwycięstwo nad Barceloną to dla Turków wielka sprawa. Katalończycy chcą wygrać Ligę Europy. Porażka z Galatasaray nie wchodzi w grę. Muszą walczyć na całego, by w niedzielę wybrać się na Santiago Bernabeu i stawić czoła Realowi w El Clasico. Spróbować przerwać passę pięciu kolejnych porażek z Królewskimi, którzy są ćwierćfinalistą Ligi Mistrzów i liderem Primera Division. "To dla nas finał" - mówi Xavi Hernandez o rewanżowym meczu z Galatasaray. Katalończycy przewidują, że tak jak na Camp Nou, Turcy ustawią się wokół swojego pola karnego. Będą czekali na kontrę, która da im szansę na zwycięstwo. Barca ma grać cierpliwie, uważnie, by uniknąć błędów. Każda pomyłka może być na wagę ćwierćfinału. Tysiące kibiców Barcy uwierzyły, że praca Xaviego przynosi efekty. Nikt nie wyobraża sobie, żeby zespół wrócił do depresji, którą przeżywał jesienią pod wodzą Ronalda Koemana. Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: Barcelona zyskała potężnego sponsora. Camp Nou zmieni nazwę Transferowe plany Barcelony na lato 2022 Kluczowi gracze Realu kontuzjowani przed El Clasico