Przed tą konfrontacją Manchester United mierzył się z Sevillą czterokrotnie. Nigdy nie schodził z placu boju jako zwycięzca. Trzy spotkania kończyły się triumfem hiszpańskiej drużyny, raz padł remis. Kibice "Czerwonych Diabłów" mieli więc prawo obawiać się tej konfrontacji. Tymczasem ich niepokój został rozwiany szybciej, niż mogli się spodziewać. A jeszcze większe zaskoczenie stanowi nazwisko piłkarza, który tym razem okazał się pierwszoplanowym aktorem. Fatalne wieści mimo zwycięstwa. Uraz największej gwiazdy Manchesteru United MU - Sevilla. Marcel Sabitzer w roli egzekutora, czyli... miłe złego początki W 21. minucie gospodarze prowadzili 2-0 po dwóch trafieniach... Marcela Sabitzera, który - ujmując rzecz oględnie - nie jest zaliczany do graczy bramkostrzelnych. Zwykle obarczony w drugiej linii głównie zadaniami defensywnymi, tym razem ustawiony został wysoko i momentami funkcjonował jako środkowy napastnik. Wynik spotkania otworzył już po kwadransie. Dostał idealne podanie od Bruno Fernandesa na 16. metrze i po chwili piłka znalazła się w siatce gości po raz pierwszy. Sześć minut później znakomitym zagraniem popisał się Anthony Martial, dzięki czemu Austriak stanął oko w oko z golkiperem Sevilli i przytomnie pokonał go po raz drugi. Najdogodniejszą szansę na gola goście stworzyli sobie w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. W ostatniej chwili skutecznie - niemal na linii bramkowej - interweniował jednak Raphael Varane. Niesamowity wyczyn gracza MU. Ktoś liczył? Lepszy od niego jest tylko Messi Po zmianie stron zespół z Old Trafford nie pozwalał rywalom na wiele. Sam mógł podwyższyć prowadzenie w 61. minucie. Piłka po strzale Antony'ego trafiła wówczas w słupek. Kiedy wydawało się, że starcie zakończy się dwubramkowym zwycięstwem gospodarzy, rozpoczął się ich prawdziwy koszmar. Najpierw po strzale Jesusa Navasa lot futbolówki nieszczęśliwie zmienił David De Gea i zrobiło się 1-2. A w samej końcówce samobójcze trafienie zaliczył Harry Maguire! Przed rewanżem nikt nie jest zatem bliższy awansu do półfinału, ale to wciąż angielski zespół pozostaje głównym faworytem bukmacherów do końcowego triumfu w tej edycji LE.