Pierwsza połowa nie przyniosła żadnej bramki, ale to nie znaczy, że brakowało w niej emocji. Lepszą drużyną w tym fragmencie meczu był Manchester United, który stworzył sobie więcej dobrych sytuacji strzeleckich, ale Marc-Andre ter Stegen pokazał się ze świetnej strony i obronił wszystkie uderzenia rywali. Fatalną informacją dla Barcelony jest kontuzja Pedriego, który w 40. minucie meczu usiadł na murawie i poprosił o zmianę. Jego miejsce na boisku zajął Sergi Roberto. Niebawem dowiemy się, jak poważny jest uraz młodego pomocnika "Dumy Katalonii". Festiwal bramek rozpoczął się w drugiej połowie Barcelona strzeliła bramkę na 1:0 w najlepszym możliwym momencie - kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy. Mogłoby się wydawać, że plan gości na ostatnie trzy kwadranse w tym momencie może się posypać. Nic bardziej mylnego. Zaledwie kilka minut później Marcus Rashford otrzymał podanie prostopadłe w pole karne i strzałem z bardzo ostrego kąta zaskoczył ter Stegena. W 59. minucie FC Barcelona otrzymała kolejny dotkliwy cios w postaci bramki samobójczej Julesa Kounde. Była ona efektem znakomitej indywidualnej akcji Rashforda. Anglik świetnie minął rywala i posłał mocno bitą piłkę w pole karne. Futbolówka odbiła się od obrońcy gospodarzy i wpadła do siatki. Na kwadrans przed końcem meczu Robert Lewandowski był dosłownie o centymetr od strzelenia gola. Raphinha posłał Polakowi dochodzące dośrodkowanie, ten zaatakował piłkę, która ostatecznie wylądowała w siatce. Po powtórce okazało się, że "Lewy" nie dotknął futbolówki, ale samym ruchem nogi zmylił bramkarza rywali. Gol został zapisany na konto Raphinhii. Więcej bramek w tym spotkaniu już nie padło. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2 - oznacza to, że "Czerwone Diabły" przybliżyły się do awansu do 1/8 finału Ligi Europy, ponieważ drugie spotkanie rozegrają na własnym stadionie. Rewanż na Old Trafford odbędzie się 23 lutego. W obecnym sezonie nie obowiązuje już zasada goli strzelonych na wyjeździe, co może mieć kluczowe znaczenie w ostatecznym rozrachunku.