- Stworzyliśmy w tym spotkaniu około dwudziestu sytuacji, z których mogliśmy pokusić się o bramkę. Przeciwnik miał niewiele, może dwie, ale liczy się to, co wpada do siatki. Straciliśmy gola po błędzie indywidualnym. Ten wynik strasznie nas wkurzył, jesteśmy pewni, że stać nas na więcej. Przy tym falstarcie, na szczęście, jest jeszcze mecz rewanżowy i jeśli w nim wykorzystamy swoje sytuacje, to będzie bardzo dobrze - zapewnia trener Lecha Mariusz Rumak. Wynik Lecha jest kolejną kompromitacją polskich piłkarzy. Co gorsza, taka wpadka nie zdarza się poznaniakom po raz pierwszy. Rok temu, ale w trzeciej rundzie, przegrali w Wilnie z Żalgirisem 0-1, a później nie potrafili odrobić strat w rewanżu. Teraz piłkarze Lecha sami mówią, że Żalgiris był silniejszym zespołem od obecnego Nomme Kalju. Co więc zawiodło? Na pewno kluczowy był banalny błąd reprezentanta Polski Macieja Wilusza, który stracił piłkę na rzecz Japończyka Hidetoshiego Wakui. - Za pośrednictwem mediów nie będę oceniał piłkarzy, choć na pewno Maciej popełnił błąd. Jeśli chodzi o grę obronną calego zespołu, to trudno mówić coś złego, skoro przeciwnik stworzył jedną czy dwie sytuacje po stałych fragmentach. Skoro przegraliśmy, to nie mogę też powiedzieć, że było dobrze - dodaje Rumak. Piłkarze Lecha wrócili z Tallinna o drugiej w nocy, o godz. 11 rozpoczęli w klubie analizę spotkania z Nomme Kalju. Dopiero po nim mieli się zająć przygotowaniami do niedzielnego starcia z Piastem Gliwice. - Nie jestem nawet teraz w stanie powiedzieć, jak zespół z Gliwic się zmienił. O 13 usiądę z analitykiem i zaczniemy pracę przed tym spotkaniem - tłumaczył Rumak. Nie oznacza to lekceważenia zespołu Piasta, ale raczej stanowi podkreślenie faktu, że poznaniacy przede wszystkim stawiają na Ligę Europejską, w której znów zawiedli. Po raz kolejny nie wypaliła też opcja z Kasprem Hamalainenem w roli wysuniętego napastnika. Fin najlepiej czuje się w pomocy, ale tym razem przyszło mu zastępować kontuzjowanego Łukasza Teodorczyka. Rumak broni jednak zawodnika. - Bramki mogą zdobywać wszyscy i nie powinno to być obciążeniem tylko dla Kaspra czy później Dawida (Kownackiego - red.). Kasper w poprzednim sezonie strzelił ich aż dziewięć, Gergo (Lovrencsics) też miał sporo, Szymek (Pawłowski) potrafi, Jevtić trafiał w swojej reprezentacji. Mój zespół stać na zdobywanie wielu goli, ale czasem potrzebne jest trochę szczęścia, czasem wyrachowania. Mam nadzieję, ze wróci ono do nas już w niedzielę, a w czwartek nasi kibice pomogą nam rozstrzygnąć rywalizację na naszą korzyść. Pucharowe starcia rozpatruję bowiem w kontekście dwóch spotkań - kończy Mariusz Rumak. W niedzielę Lech rozpocznie rozgrywki ligowe od spotkania z Piastem Gliwice. Początek tego pojedynku, bez udziału kibiców, o godz. 15.30. Autor: Andrzej Grupa