Trener Manchesteru City, Roberto Mancini deklarował, że chce nie tylko odrobić straty z pierwszego meczu w Lizbonie, który jego podopieczni przegrali 0-1, ale wygrać Ligę Europejską. Te plany zostały szybko zweryfikowane i to w szokujący dla włoskiego menedżera sposób. Jego podopieczni grali ospale, bez odpowiedniego tempa, a mądrze ustawiony Sporting sprawiał wrażenie bardziej zmotywowanego zespołu. Poza tym w szeregach "The Citizens" był tak nieodpowiedzialny piłkarz, jak Mario Balotelli. Przed rokiem, w spotkaniu rewanżowym Ligi Europejskiej z Dynamem Kijów szybko otrzymał czerwoną kartkę. Teraz w zupełnie nieodpowiedzialny sposób sfaulował 20 metrów przed bramką Emiliano Insuę. Piłkę ustawił Matias Fernandez i piękny strzałem posłał ją do siatki. Joe Hart lekko musnął piłkę, lecz ta wpadła tuż przy słupku. Gospodarze potrzebowali wtedy trzech goli, aby wywalczyć awans. Rzucili się do ataku, ale poza rzutami rożnymi nie byli w stanie nic zdziałać. Za to kontra Sportingu okazała się zabójcza. Marat Izmaiłow podał wzdłuż bramki, a Ricky van Wolfswinkel z bliska wpakował piłkę pod poprzeczkę. Gospodarze byli w szoku, a goście już mogli się czuć ćwierćfinalistami Ligi Europejskiej. Za wcześnie! W drugiej połowie gospodarze ruszyli do ataku, piłkarze Sportingu tracili siły. W 60. minucie Kun Aguero dostał piłkę na siódmym metrze i posłał ją do siatki. Gospodarze poczuli krew. W 76. minucie arbiter podyktował dla MC rzut karny. Balloteli ośmieszył wręcz Ruiego Patricio strzelając lekko, w środek bramki. Było 2-2, a za chwilę już 3-2, gdyż piłkę do siatki posłał Aguerro. Podopieczni Manciniego mieli ponad 10 minut, aby zdobyć gola, który dałby im awans. Na bramkę Sportingu sunął atak za atakiem. Arbiter doliczył 5 minut. Gdy dobiegała końca ostatnia gospodarze wywalczyli rzut rożny. W polu karnym Sportingu znalazł się bramkarz Joe Hart. Dostał dobre dośrodkowanie, oddał strzał głową i... piłka o centymetry minęła słupek. Za moment arbiter odgwizdał koniec meczu. Piłkarze Sportingu mogli odetchnąć z ulgą. W komplecie zakwalifikowały się do kolejnej rundy drużyny hiszpańskie - śladem Athletic Bilbao poszły Valencia i Atletico Madryt. Stawkę ćwierćfinalistów uzupełniły: Hannover 96, AZ Alkmaar, Metalist Charków i Schalke 04. Hanowerczycy gładko pokonali pogromcę Wisły Kraków w poprzedniej rundzie - Standard Liege 4-0. W niemieckim zespole nie zagrał Artur Sobiech. Valencia obroniła w Eindhoven przewagę z pierwszego spotkania (4-2), remisując z PSV 1-1. Holenderski zespół po raz pierwszy poprowadził Phillip Cocu, który w poniedziałek zastąpił Freda Ruttena. Druga drużyna z Holandii - AZ Alkmaar wyszła obronną ręką ze sporych opresji na boisku w Udine. Grając w dziesiątkę przez prawie cały mecz (już w trzeciej minucie czerwoną kartkę dostał obrońca Nick Viergever), Holendrzy roztrwonili zaliczkę ze swojego stadionu (2-0) już po 15 minutach, ale w 31. minucie odpowiedzieli golem na wagę awansu, którego strzelił Erik Falkenburg. Losowanie par ćwierćfinałowych i ewentualnych półfinałowych odbędzie się w piątek o godz. 13 w Nyonie. Manchester City - Sporting Lizbona 3-2 (0-2) Sprawdź protokół meczowy Pierwszy mecz 1-0 dla Sportingu i awans tego zespołu. Liga Europejska - wyniki, strzelcy bramek, składy