Po pierwszym meczu, zremisowanym na Camp Nou 2:2, Manchester United był faworytem do awansu. Jednak piłkarze FC Barcelona nie zamierzali się poddawać, szczególnie, że po odpadnięciu z Ligi Mistrzów walka w Lidze Europy była dla nich sprawą prestiżową i jedyną szansą na trofeum w Europie. Robert Lewandowski trafia w debiucie na Old Trafford! Dla Roberta Lewandowskiego to spotkanie było debiutem na legendarnym Old Trafford, który jednak mógł zacząć się dla polskiego snajpera niezbyt dobrze, ponieważ "Lewy" stracił piłkę w środku pola, prostopadłe podanie w pole karne otrzymał Bruno Fernandes, zdecydował się na strzał, jednak kapitalnie nogami obronił Marc-Andre ter Stegen, ratując swoją drużynę przez utratą bramki! Portugalczyk zresztą na pewno nie zaliczy pierwszej połowy tego starcia do udanych, bo w 16. minucie faulował w polu karnym Alejandro Balde, po czym sędzia wskazał na jedenasty metr. Gracz gospodarzy jeszcze zaciekle protestował, ale po obejrzeniu powtórek sędziowie nie mieli wątpliwości, że "Dumie Katalonii" należy się rzut karny. Choć, gwoli sprawiedliwości należy dodać, że młody piłkarz Barcy dodał też przy upadku nieco od siebie. W takich sytuacjach jak zwykle niezawodnym wykonawcą jest Robert Lewandowski, który w swoim stylu podszedł do piłki, uderzył z charakterystycznym zatrzymaniem i choć David de Gea miał piłkę na ręce, to ta jednak wpadła do siatki i Polak mógł cieszyć się z kolejnego trafienia w barwach FC Barcelona. Pięć minut później aktywny Fernandes oddał kolejny strzał, ale znów to ter Stegen był górą. Manchester starał się grać wysokim pressingiem, częściej utrzymywał się przy piłce, ale "Czerwone Diabły" miały kłopot, żeby stworzyć sobie dogodną okazję do wyrównania. Po koniec pierwszej połowy zresztą gospodarze omal nie stracili drugiego gola, ale na ich szczęście FC Barcelona nie wykorzystała prezentu od de Gei. Czytaj także: Mistrz walczy o obronę tytułu. Odważna zapowiedź gwiazdy ligi Do szatni jednak podopieczni Xaviego prowadzili 1:0 i byli jedną nogą w kolejnej rundzie. Robert Lewandowski znów był bohaterem swojej drużyny i choć w Teatrze Marzeń nie grał roli swojego życia, to jednak jego kreacja z pierwszych 45 minut z pewnością mogła podobać się krytykom. Piorunujący początek United Po zmianie stron piorunujący cios wyprowadzili gospodarze. Właściwie już w pierwszej akcji udało im się doprowadzić do wyrównania. Po prostej stracie obrońców FC Barcelona piłkę przejął Fernandes, zagrał do nadbiegającego Freda, ale ten po kierunkowym przyjęciu plasowanym strzałem pokonał ter Stegena. Pierwsze minuty drugiej części gry to zdecydowana przewaga Manchesteru, który zapędził rywali do narożnika i obijał sukcesywnie, niczym wytrawny pięściarz. W 58. minucie widzieliśmy za to trochę mieszanych sztuk walki, bowiem po tym, jak Fernandes kopnął piłką w leżącego rywala, na murawie wywiązała się awantura. Sędzia Clement Turpin spokojnie wyczekał, aż emocje opadną i pokazał Portugalczykowi, a także Franckowi Kessiemu po żółtej kartce. Pięć minut później zobaczyliśmy w końcu nieco futbolu. Po świetnym dośrodkowaniu z głębi pola najlepiej w polu karnym odnalazł się Jules Kounde, ale jego strzał zatrzymał efektowną interwencją de Gea. W 70. minucie żółta kartką został ukarany Robert Lewandowski, który w jednym ze starć nadepnął rywala. Dwie minuty później było już 2:1 dla United. Po zablokowanym uderzeniu zza pola karnego Freda piłka spadła pod nogi Antony'ego, który precyzyjnym strzałem lewą nogą, tuż przy słupku, zdobył drugą bramkę dla swojej drużyny, wywołując szał radości na trybunach. W ostatnich minutach FC Barcelona starała się doprowadzić do wyrównania, ale niewiele z tego wynikało. De Gea nie musiał wznosić się na wyżyny, większą część roboty wykonywali za niego obrońcy. Dopiero I w dużej mierze dzięki ich postawie Manchester bez kłopotów dowiózł do końcowego gwizdka rezultat 2:1, dający tej drużynie awans do kolejnej rundy.