Kariera Kamila Wilczka przez długi czas nie wskazywała, aby napastnik mógł opuścić Ekstraklasę i zbliżyć się do liczby 100 goli zdobytych poza granicami Polski. Wszystko zmieniło się jednak w sezonie 2014/2015, gdy jego forma wystrzeliła, a wówczas atakujący Piasta został królem strzelców i zdobył 20 bramek. Napastnik do ekipy Piasta dołączył w 2009 roku. Wcześniej występował on w 1. lidze, a jako młody zawodnik wyjechał do Hiszpanii. Przed wywalczeniem tytułu najlepszego strzelca ligi Wilczek grał w Ekstraklasie przez niemal pięć lat i łącznie strzelił 18 goli - o dwa mniej niż w najlepszym sezonie w ekipie z Gliwic. - Stamtąd mam naprawdę bardzo dobre wspomnienia i nadal utrzymuje relacje w wieloma osobami w klubie - powiedział Kamil Wilczek w rozmowie z oficjalną stroną swojego obecnego klubu FC Kopenhaga. Dobra kampania napastnika bardzo szybko przerodziła się w transfer. Wilczek przeniósł się na Półwysep Apeniński, jednak w Carpi nie zrobił zawrotnej kariery i o wiele lepiej radził sobie po przeprowadzce do Danii. W styczniu 2016 roku Broendby IF sprowadziło go za około 225 tysięcy euro. Duński klub na pewno nie żałował transferu, bowiem Wilczek już w kolejnym sezonie zdobył łącznie 19 bramek dla "Chłopców z Vestegnen". Po raz pierwszy wystąpił on również w kwalifikacjach Ligi Europy, w których dołożył cztery trafienia. Wilczek nie przestawał strzelać, o czym również przekonała się Lechia Gdańsk. Ekipa z Pomorza mierzyła się przeciwko Broendby w eliminacjach Ligi Europy w sezonie 2019/2020. Wilczek strzelił jedną z bramek w rewanżowym spotkaniu i ostatecznie to Duńczycy awansowali dalej. Napastnik potem opuścił Danię i udał się do Goeztepe. Przygoda w Turcji nie trwała jednak długo i już w kolejnym sezonie zawodnik wrócił do Danii, wywołując przy tym spore kontrowersje - piłkarz przeniósł się bowiem do jednego z największych rywali Broendby - ekipy FC Kopenhaga.