Tutaj możesz oglądać mecz Lecha Poznań przez internet! - My się tego spotkania nie boimy, w Europie pokazaliśmy już, że potrafimy grać z zespołami bardzo dobrymi, które są faworytami. Prezentujemy piłkę taką jaką chcemy: do przodu. I chcemy też pokazać, że poziom Ekstraklasy się podnosi - mówił dzień przed spotkaniem skrzydłowy Lecha Jakub Kamiński. Do postawy Lecha w meczach pucharowych przyczepić się nie można. Potrafił narzucić swoje warunki gry teoretycznie mocniejszym rywalom, wysoko wygrywał. W czwartek lechici będą jednak musieli zmierzyć się z drużyną, która nie lubi atakować, woli się bronić. To może być coś innego niż w poprzednich starciach. Dochodzi jeszcze kwestia odporności psychicznej przy okazji decydującego o fazie grupowej starcia, a także motywacji. - Nas nie trzeba motywować. Przed poprzednimi pojedynkami mówiono, że nie jesteśmy faworytem, ale patrzyliśmy tylko na siebie i sami się motywowaliśmy. A teraz? Wiemy, że to szansa by pokazać klub w Europie. No i siebie. Chcemy zaprezentować futbol efektowny, skuteczny i atrakcyjny - mówił Kamiński. Lech po raz czwarty staje do decydującej rywalizacji o fazę grupową Ligi Europy. W 2009 roku trochę pechowo uległ Club Brugge, choć pierwsze spotkanie we Wronkach po słabej grze zdołał wygrać 1-0. W rewanżu Lech strzelił gola na 1-0, ale sędzia niesłusznie anulował trafienie Semira Stilicia, choć wcześniej wskazał już na środek boiska. Belgowie wyrównali wynik dwumeczu w 80. minucie, a później byli skuteczniejsi w rzutach karnych. Dwa kolejne podejścia do fazy grupowej były już skuteczne - w 2010 roku Lech wyeliminował Dnipro Dniepropietrowsk (1-0 na Ukrainie i 0-0 w Poznaniu), a pięć lat temu Videoton Szekesfehervar (3-0 w Poznaniu i 1-0 na wyjeździe). Jak będzie tym razem? Patrząc na możliwych rywali, których Lech mógł przecież wylosować w czwartej rundzie eliminacji, Charleroi jest doskonałą opcją. Co tu dużo ukrywać, to Belgowie byli w trzeciej rundzie nierozstawieni, ale po wyeliminowaniu Partizana Belgrad "przejęli" jego wysoki ranking. Ranking Charleroi (7,580 pkt) jest bowiem zbliżony do tego Lecha (7,000 pkt). To zresztą nie tyle efekt zdobyczy Charleroi, a klubów belgijskich - obecny lider belgijskiej ekstraklasy korzysta z rankingu krajowego, wyższego od własnych osiągnięć. Te są bowiem znikome - trzecia runda eliminacji Ligi Europy w sezonie 2015/16, zakończona porażką 0-5 w dwumeczu z Zorją Ługańsk i... nic więcej. Jedyny wcześniejszy start "Zebr" w pucharach to krótka przygoda z Pucharem UEFA 26 lat temu i nieco dłuższa pół wieku temu oraz kilka występów w mało prestiżowym Pucharze Intertoto. Na tym tle Lech to drużyna obyta i ograna w europejskich rozgrywkach. "Kolejorz" do Belgii udał się z 18-osobową kadrą meczową i wydawało się, ze będzie to optymalne zestawienie. Zapytany o ewentualne osłabienia trener Żuraw odpowiedział w środę wieczorem wymijająco - "nie będzie zajmował się tymi sprawami w przeddzień spotkania, a skład poda półtorej godziny przed spotkaniem". Dość szybko okazało się jednak, że przeciwko Charleroi nie zagra Jan Sykora, który bardzo pozytywnie wypadł tydzień temu w Strovolos. Na prawym skrzydle zastąpi go zapewne Michał Skóraś. Trener Charleroi Karim Belhocine nie miesza z kolei zbyt wiele w składzie swojej drużyny. Ma "żelazną" jedenastkę, której się trzyma. Porównując wyjściowy skład z meczu z Club Brugge (1-0) w lidze na początku sierpnia do ostatniego pucharowego z Partizanem (2-1 po dogrywce), zmieniło się tylko jedno nazwisko. To powinno ułatwić analizę trenerowi Lecha Dariuszowi Żurawiowi. Gwiazdą Charleroi jest znany z występów w Śląsku Wrocław Ryota Morioka - to on do spółki z Marco Ilaimaharitrą prowadzą grę drużyny. Groźnym piłkarzem jest też Irańczyk Kaveh Rezaei, choć i tak siłą drużyny jest zgrany blok defensywny. Przeciwko Lechowi na pewno nie zagra zarażony koronawirusem reprezentant Bułgarii Iwan Goranow, a zapewne także Togijczyk David Henen. Obaj byli jednak tylko rezerwowymi w pierwszej części sezonu. Początek meczu Charleroi - Lech - o godz. 19. Transmisja w Polsacie Sport. Zwycięzca zapewni sobie blisko trzy miliony euro premii wypłacanej przez UEFA. A dochód może być większy, bo w fazie grupowej każdy remis czy zwycięstwo też są dobrze wyceniane. Andrzej Grupa Eliminacje Ligi Europy: wyniki, strzelcy, terminarz