Długo wydawało się, że mimo sporej przewagi Lech Poznań nie wywalczy żadnej zaliczki w pierwszym spotkaniu z Nomme Kalju. "Kolejorz" prowadził grę, miał kilka dobrych sytuacji, ale 30-letni bramkarz wicemistrza Estonii Vitali Teles nie dawał się zaskoczyć. I nagle na 10 minut przed końcem w prostej sytuacji skiksował Maciej Wilusz, a Japończyk Hidetoshi Wakui wykorzystał szansę i pokonał Jasmina Buricia. Tak doszło do kompromitującej wpadki poznaniaków. Postawa Lecha po sześciotygodniowej przerwie była niewiadomą. Niby w Tallinnie wystąpił prawie ten sam skład, który w niezłym stylu kończył poprzedni sezon, ale gra i wyniki sparingów "Kolejorza" nie dawały zbytnich powodów do optymizmu. Tylko w jednym pojedynku, z Lechią Gdańsk, poznaniacy potrafili zdobyć gola z akcji. Te problemy z wykańczaniem akcji potwierdziły się w Tallinnie. Wystawiany w ataku Fin Kasper Hamalainen nie ma intuicji snajpera, nie potrafi czasem odpowiednio dostawić nogi. Lech od początku miał przewagę, może poza fragmentem między 11. a 25. minutą w pełni kontrolował wydarzenia na boisku. Co z tego, skoro oskrzydlających akcji Gergo Lovrencsicsa i Szymona Pawłowskiego nie miał kto zamknąć strzałem. Hamalainen lepiej czuje się przy wyprowadzaniu piłki, jak choćby w 6. minucie, gdy zagrał do Lovrencicsa, a akcję ostatecznie kończył celnym strzałem Pawłowski. Fin jeszcze dwukrotnie mógł zdobyć gola, najpierw w 49. minucie główkował w bramkarza Telesa, a później już po golu rywali dobijał z bliska strzał w poprzeczkę Darko Jevticia. Wtedy zupełnie się pomylił. Estończycy w pierwszej połowie oddali zaledwie jeden celny strzał - był on jednak bardzo groźny, chyba najgroźniejszy w tej części gry. W sporym zamieszaniu piłkę wywalczył Felipe Nunes, ale strzał Brazylijczyka obronił Burić. Bośniak zagrał w oficjalnym meczu "Kolejorza" po raz pierwszy od blisko roku - w międzyczasie leczył dwie kontuzje. Nie miał zbyt wiele pracy, ale przy uderzeniu Nunesa pokazał klasę. Sytuacji nie ułatwiało to, że bronił pod słońce. Drugi i ostatni celny strzał Estończycy oddali w 81. minucie. W okolicach końcowej linii pola karnego zupełnie pogubił się Maciej Wilusz, choć miał czas i mógł podjąć każdą inną decyzję niż nieudolne przekładanie futbolówki. Zabrał mu ją doświadczony Japończyk Wakui i w sytuacji sam na sam nie dał szans Buriciowi. Do tego momentu nic nie wskazywało, że Lech może spotkanie przegrać. W drugiej połowie - oprócz sytuacji Hamalainena, szanse mieli też Dawid Kownacki i Lovrencsics. Już po stracie gola Lech rzucił się całym zespołem do ataku, ale znów zabrakło szczęścia. Jevtić trafił piłką w poprzeczkę, a Tomasz Kędziora główkował obok bramki. I w ten sposób doszło do kolejnej kompromitacji polskiej drużyny w pucharach. Niemal dokładnie rok temu, 1 sierpnia, Lech zanotował podobną klęskę w Wilnie. Wtedy Żalgiris strzelił bramkę w rewanżu przy Bułgarskiej i Lechowi nie pomogły już dwa trafienia w samej końcówce. Jeśli tym razem będzie podobnie, pracę na pewno straci trenera Lecha Mariusz Rumak. Rewanż - w kolejny czwartek w Poznaniu. Po meczu powiedzieli: Mariusz Rumak (trener Lecha Poznań): "Wydawało się, że kontrolujemy ten mecz - stwarzaliśmy sytuacje, ale oddawaliśmy za słabe strzały. A jak się nie strzela goli, to nie można wygrać. Potem przytrafił się nam indywidualny błąd i ostatecznie przegraliśmy. Na szczęście to jest dwumecz, mamy przed sobą rewanż w Poznaniu i musimy zrobić wszystko, by zagrać skuteczniej. Jeśli miałbym to spotkanie porównać to ubiegłorocznego w Wilnie, to dziś wypadliśmy lepiej, ale byliśmy po prostu nieskuteczni". Hubert Wołąkiewicz (kapitan Lecha): "Czuję się jeszcze gorzej niż przed rokiem. Uważam, że Estończycy są słabszym zespołem niż Żalgiris Wilno i dlatego ta porażka boli jeszcze bardziej. Gra nam się nie układała, ale rywal i tak nie był nam w stanie zagrozić. W takich warunkach powinniśmy przynajmniej "dowieźć" bezbramkowy remis. Niestety, nie potrafiliśmy tego zrobić. W rewanżu na pewno zagramy dużo lepiej". Autor: Andrzej Grupa Nomme Kalju - Lech Poznań 1-0 (0-0) Bramka: 1-0 Wakui (81.) Nomme Kalju: Teles - Purg ŻK (64. Toomet), Barengrub, Ferreira Rodrigues, Kallaste - Mool, Vunk ŻK, M’Bu Alidor, Quintieri (77. Ainsalu) - Wakui, Felipe Nunes (62. Kirss). Lech Poznań: Burić - Kędziora, Wołąkiewicz, Wilusz, Henriquez - Lovrencsics, Trałka ŻK, Linetty (60. Kownacki), Jevtić, Pawłowski ŻK - Hamalainen. Sędziował: Domagoj Vuckov (Chorwacja). Wyniki spotkań 2. rundy eliminacji Ligi Europejskiej