Dziennik "The Times" podkreślił, że po raz pierwszy w historii więcej niż dwa angielskie zespoły znalazły się w finale europejskich rozgrywek, a po raz pierwszy od sezonu 1999/2000, kiedy rozgrywane są tylko dwa puchary, wszystkie drużyny pochodzą z jednego kraju. Poprzedni rekord należał do Hiszpanii, która w 2014 i 2016 roku wprowadziła do finałów trzy zespoły. W czwartek awans do finału Ligi Europy wywalczyły londyńskie ekipy Chelsea oraz Arsenal. W finale Ligi Mistrzów zagrają natomiast Liverpool z Tottenhamem Hotspur. Jednocześnie w "The Times" żartobliwie odnotowano, że Chelsea i Arsenal będą musiały odbyć podróż ponad 4,5 tys. kilometrów w jedną stronę (do Baku), aby zagrać w finale Ligi Europy - "rozgrywkach, które zazwyczaj uważają za będące poniżej ich poziomu" - pomimo tego, że ich stadiony dzieli mniej niż 10 kilometrów w poprzek miasta. Gazeta chwaliła także występ belgijskiego pomocnika Chelsea FC Edena Hazarda, dla którego czwartkowy występ na Stamford Bridge mógł być ostatnim przed spodziewanym transferem poza granice Wielkiej Brytanii, biorąc pod uwagę, że spekulacje medialne łączą go z Realem Madryt. "Angielska piłka nożna będzie uboższa bez niego" - oceniono. Z kolei "The Telegraph" podkreślił "absolutną dominację" Arsenalu w starciu z hiszpańską Valencią. "Kto potrzebuje dramatu i ekscytacji towarzyszącej odrabianiu strat, kiedy można wygrać swój półfinał w tak przekonujący sposób? To byłby argument Arsenalu, kiedy zaskakująca piłkarska pasja, którą widzieliśmy wcześniej w tym tygodniu, została zastąpiona przez chłodne, bezlitosne wykańczanie akcji przez jednego z najlepszych napastników w Europie" - napisano. Jak dodano, "jeśli Aubameyang utrzyma tę formę do meczu w Baku, a Lacazette nadal będzie tak wyjątkowo skutecznie współpracował z nim (na boisku) to Arsenal ma wszelkie szanse na to, aby pokonać Chelsea w swoim pierwszym finale w europejskich rozgrywkach od 2006 roku". "Dążenie Arsenalu do gry w Lidze Mistrzów nie tylko w toku, ale zyskuje rozmach. Z Aubameyangiem w tej formie, będą niezwykle trudni do zatrzymania" - napisano. Gazeta tonowała jednak euforię towarzyszącą wejściu czterech angielskich drużyn do finału europejskich pucharów, wskazując, że Arsenal i Chelsea są najzamożniejszymi klubami uczestniczącymi w rozgrywkach Ligi Europy, "ze sporym zapasem". Jak dodano, większym zaskoczeniem pod tym względem jest skład finału Ligi Mistrzów, gdzie drużynom, które nawet nie zwyciężyły w rozgrywkach krajowych udało się przełamać dominację wielkiej szóstki: Barcelony, Realu Madryt, Manchesteru United, Manchesteru City, Bayernu Monachium i PSG. "Oba trofea przyjadą do Anglii po raz pierwszy od 1984 roku, kiedy Liverpool i Spurs wygrały Ligę Mistrzów i Puchar UEFA. Jeśli jednak chodzi o (długoterminową) angielską dominację w tych rozgrywkach, to wydaje się, że może być ku temu zbyt wiele przeszkód" - oceniono. Media zwróciły także uwagę na frustrację kibiców obu drużyn z powodu niskiej alokacji biletów na oba finały. Kibice Liverpoolu i Tottenhamu mają do dyspozycji jedynie po 16 tys. wejściówek na 67-tysięczny stadion Wanda Metropolitano w Madrycie, a sympatycy Arsenalu i Chelsea... wyłącznie po sześć tysięcy. "Telegraph" zastrzegł jednak, że pomimo tego "UEFA i policja planują największą operację w zakresie bezpieczeństwa stadionowego w historii Ligi Mistrzów", spodziewając się przyjazdu ponad 50 tys. kibiców obu drużyn. Z Londynu Jakub Krupa