Pierwsza połowa nie mogła zachwycić żadnego postronnego kibica oglądającego to spotkanie. W tym czasie zawodnicy oddali zaledwie jeden strzał celny. Fani Sturmu Graz mogli jednak czuć się zadowolonymi, bo to jedyne uderzenie wpadło do bramki Vladana Kovacevicia. Zaczęło się od pozornie niegroźnego faulu Rundicia w kole środkowym. Przyjezdni rozegrali szybko piłkę, niezbyt dobrze futbolówkę wybijał Adnan Kovacević. Ta trafiła do Williama Bovinga, który mocnym strzałem po długim słupku wprawił w ekstazę sektor sympatyków gości. Raków przed zejściem do szatni nie był w stanie zareagować na wyraźną dominację przeciwników. Zmieniło się to w drugiej połowie. Spotkanie wyraźnie nabrało rumieńców. W 52. minucie o drugą bramkę dla Austriaków starał się Szymon Włodarczyk, ale zaraz po tym częstochowianie przeprowadzili dobry kontratak. Niestety Fabian Piasecki pogubił się w sytuacji jeden na jednego z defensorem. Kilkadziesiąt sekund później mistrzowie Polski mieli kolejną świetną kontrę, ale mający dużo miejsca Srdjan Plavsić fatalnie spudłował. W 55. minucie dużą szansę miał Fran Tudor ale z kilku metrów nie trafił czysto w piłkę, która wylądowała w rękach golkipera. Po chwili szczęścia z ostrego kąta próbował Giannis Papanikolaou, ale trafił w boczną siatkę. Sturm przetrzymał trudny moment i w 59. minucie obił poprzeczkę bramki Rakowa za sprawą strzału Otara Kiteiszwilego. Futbolówka przeszła po palcach Kovacevicia. Niedługo później Jon Gorenc Stanković świetnie dojrzał wbiegającego na dwunasty metr Alexandra Prassa, ale bramkarz podopiecznych Dawida Szwargi ponownie pozostał czujny. Na kwadrans przed końcem podstawowego czasu kolejny raz musiał interweniować, tym razem po sytuacji sam na sam z Włodarczykiem, ale były snajper Górnika Zabrze i tak był na spalonym. W ostatnim fragmencie rywalizacji piłkarze spod Jasnej Góry częściej posiadali piłkę, przebywali z nią na połowie oponentów, ale cały czas brakowało im precyzji, chociażby w dośrodkowaniach. W 94. minucie do remisu chciał doprowadzić John Yeboah, ale poślizgnął się, co ułatwiło interwencję Kjellowi Scherpenowi. Po drugiej stronie boiska "odgryźć" się chciał Teixeira, ale żadne gole już nie padły. Czwartkowa porażka jest już drugą na koncie mistrzów Polski w tej edycji Ligi Europy. W pierwszej kolejce grupowej przegrali w Bergamo z Atalantą 0:2.