- Przed Legią trudne zadanie. Grałem z Ricardo Sa Pinto w Sportingu Lizbona i to bardzo ambitny człowiek. Dlatego rywal Legii będzie nastawiony bardzo agresywnie, bo ten szkoleniowiec będzie chciał się pokazać na europejskiej arenie, a zawodnicy będą walczyli o względy nowego trenera - powiedział Juskowiak. W poniedziałek dotychczasowego trenera Sportingu Domingosa Paciencię zastąpił Ricardo Sa Pinto. Bezpośrednim powodem była sobotnia, wyjazdowa porażka z Maritimo Funchal 0-2. Z pięciu tegorocznych meczów ligowych portugalski zespół wygrał tylko jeden, doznał dwóch porażek i dwa razy zremisował. Odpadł również z rozgrywek Pucharu Ligi. - Sporting ma w swoim składzie wielu klasowych zawodników, ale problemem było wydobycie z nich najlepszych wartości boiskowych. Nie ma wątpliwości, że ten zespół spisuje się dużo poniżej oczekiwań - przyznał Juskowiak. Według reprezentanta Polski nie będzie miało większego znaczenia, że Sa Pinto do tej pory nie szkolił seniorskiej drużyny. - W 2009 roku był dyrektorem sportowym Sportingu. Ostatnio prowadził natomiast zespół U-19. To już dorośli faceci, którzy są zapleczem dla seniorskiego zespołu. Na pewno Ricardo będzie chciał wprowadzać tych młodych zawodników do pierwszej drużyny, ale tam jest zbyt wielu obcokrajowców. Latem klub wydał na nich olbrzymie pieniądze i po tym sezonie będzie szukał gotówki wystawiając na listę transferową swoich najdroższych graczy. Żeby jednak ich wypromować, to oni muszą grać - przekonywał były napastnik m.in. Lecha Poznań. Według niego dla obydwu zespołów mogą być ważniejsze rozgrywki ligowe niż walka o kolejną fazę Ligi Europejskiej. - Oba zespoły są teraz w podobnych i trudnych sytuacjach. Dla Legii bardzo ważna jest rywalizacja o mistrzostwo Polski. Jednak może się okazać, że będzie musiała bronić pozycji wicelidera, bo za nią jest cały peleton zespołów, które są w stanie ją wyprzedzić. Sporting natomiast już ma olbrzymią stratę do prowadzącej w ligowych rozgrywkach Benfiki (16 pkt) i powinien się skupić raczej na walce o drugie miejsce premiujące grą w Lidze Mistrzów. Występy w tych rozgrywkach to w Portugalii priorytet. Co prawda ten zespół jest w rytmie meczowym, ale gra słabo - ocenił Juskowiak. Były piłkarz podkreśla natomiast bardzo trudną sytuację w warszawskim zespole. - Brak transferów to z pewnością spory problem. Poza tym z powodu kontuzji zimą prawie nie trenował Danijel Ljuboja. W tej sytuacji wydaje mi się, że nie będzie w stanie wytrzymać na boisku 90 minut. Zabraknie Miroslava Radovicia (pęknięte żebra - PAP), który świetnie uzupełniał w ataku swojego rodaka i dobrze się z nim rozumiał. Poza tym do Kaiserslautern odszedł Ariel Borysiuk, który "łatał przecieki" w środku pola. W Legii jest wiele znaków zapytania i dodatkowo odwołano mecz o Superpuchar z Wisłą Kraków, po którym trener Maciej Skorża mógłby wprowadzić w składzie pewne korekty - oceniał były trener napastników w Lechu Poznań. Juskowiak zwraca również uwagę na zimowe warunki, w jakich przyjdzie grać obydwu zespołom w najbliższy czwartek. - Trudno mi sobie wyobrazić popisy techniczne zawodników Sportingu przy minusowych temperaturach. Portugalski zespół raczej nie będzie grał otwartej piłki. Przed rokiem piłkarze Sportingu Braga zagrali z Lechem Poznań bardzo odważnie i to ich zgubiło (również w 1/6 finału LE - PAP). Byli pewni siebie, ale po jednej stracie piłki Lech zdobył gola na wagę zwycięstwa. Dlatego Sporting przylatuje do Warszawy już we wtorek, aby oswoić się z warunkami panującymi w Polsce. Oczywiście inaczej biega się w temperaturze 15 stopni, a inaczej przy minus 10 stopniach Celsjusza. Jednak wielu zawodników Sportingu grało już w takich warunkach i wiedzą czego się spodziewać - zakończył Juskowiak. Początek meczu Legia Warszawa - Sporting w czwartek o godz. 19. INTERIA.PL zaprasza na relację na żywo z tego meczu. Transmisję telewizyjną przeprowadzi Polsat Sport. Rewanż tydzień później w Lizbonie.