Śląsk nie przestraszył się faworyzowanego rywala. Wrocławianie znakomicie rozpoczęli spotkanie i w 16. minucie objęli prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Marco Paixao.Polski zespół stworzył sobie jeszcze kilka okazji do zdobycia gola, ale to Sevilla doprowadziła do wyrównania. W 36. minucie Rafała Gikiewicza pokonał strzałem z rzutu wolnego Ivan Rakitić.Przełomowym momentem spotkania była czerwona kartka dla Dudu, który w 56. minucie sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Jairo. Od tego momentu Sevilla coraz bardziej dominowała na boisku czego efektem były trzy gole. Dwukrotnie do siatki Śląska trafił Marko Marin. Gikiewicza do kapitulacji zmusił także Kevin Gameiro."Sevilla pokazała, jakim silnym jest zespołem. Walczyliśmy o dobry wynik i toczyliśmy wyrównaną walkę do momentu otrzymaniu czerwonej kartki, która odmieniła ten mecz. Ta sytuacja miała decydujący wpływ, bo było widać, że w dziesięciu bardzo trudno grać przeciwko takiemu zespołowi" - ocenił Stanislav Levy cytowany na oficjalnej stronie wrocławskiego zespołu. "Każda bramka rywali była ciosem, ale ta pierwsza chyba największym. Mieliśmy mecz pod kontrolą, przeciwnicy wywalczyli stały fragment gry, wiedzieliśmy kto ma kogo kryć, a i tak padła bramka. Chcieliśmy grać aktywnie nawet przy remisie, ale pokrzyżowała nam plany czerwona kartka" - podkreślił szkoleniowiec Śląska."Na początku nie wyglądało to źle. Szkoda, że przegraliśmy różnicą aż tylu goli, bo mieliśmy szansę, by przystępować do rewanżu w lepszej sytuacji. Dobrze się dla nas zaczęło, ale potem czerwona kartka i bramki rywali. Nieciekawie i ciężko to wygląda, ale nie można się poddawać" - skomentował Waldemar Sobota."Fajnie, że szybko zdobyliśmy bramkę, bo to nam dawało nadzieję, ale niestety dużo goli straciliśmy. Mieliśmy kilka sytuacji jeszcze przed przerwą, ale nie wykorzystaliśmy ich" - zaznaczył reprezentant Polski.