<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-liga-europejska-2-runda-kwalifikacji,cid,637,rid,2634,sort,I" target="_blank">2. rudna eliminacji Ligi Europejskiej - sprawdź wyniki tutaj!</a>Interia: Jak pan ocenia szanse Śląska w rewanżu z Goeteborgiem? Krzysztof Wołczek: Szanse oceniam 50 na 50. Szwedzi to nie jest wybitny przeciwnik. Jasne, jest to niezły zespół, szczególnie jak na ten wczesny etap rozgrywek, ale nie jest to rywal niemożliwy do przejścia. Szwedzi w rewanżu będą grali u siebie, co daje im pewną przewagę, ale mimo wszystko do meczu w Goeteborgu podchodzę spokojnie. - Śląsk musi strzelić rywalom gola i momentalnie będzie w fajnej sytuacji. Nie ma co nastawiać się na murowanie bramki. Lepiej skupić się na tym, by samemu zdobyć gola. Widzi pan w zespole Śląska zawodników, którzy mogą ukłuć Szwedów? - Może ten młody Michał Bartkowiak? Chłopak potrafi błysnąć i uważam, że warto dawać mu szanse. Jego występ od pierwszej minuty w Goeteborgu jest jednak mało prawdopodobny... - W Śląsku jest wielu zawodników, którzy potrafią strzelać bramki. Z klubu odszedł co prawda Marco Paixao, ale przecież Portugalczyk w ostatnich miesiącach też nie imponował skutecznością. Jako najbardziej wysunięty zawodnik może grać Flavio, może tam także występować Jacek Kiełb. Zobaczymy na kogo postawi trener Pawłowski, jest kilka wariantów. Do Śląska trafił niedawno napastnik Kamil Biliński. To piłkarz podobnego kalibru jak Marco Paixao? - Na pewno jest to zawodnik o podobnej charakterystyce. Kamil to typowa "dziewiątka", która porusza się głównie w obrębie pola karnego. Potrafi się dobrze ustawić i ma nosa do strzelania bramek. To było widać już ładnych parę lat temu, kiedy wspólnie z Kamilem graliśmy w Śląsku. Potem Biliński trafił zagranicę i regularnie strzelał gole. Udowodnił, że jest lisem pola karnego i mam nadzieję, że w Śląsku podtrzyma dobrą dyspozycję. W ubiegłym sezonie ciężar strzelania bramek brał na siebie często Flavio Paixao. Biliński go odciąży? - To na pewno byłoby dobre dla całej drużyny. W Śląsku jest paru chłopaków, którzy potrafią grać w przodzie. Oprócz Flavio to także Robert Pich, Kiełb czy Bartkowiak, o którym wspomniałem już wcześniej. Najważniejsza jest jednak dobra gra całego zespołu. Na poziomie eliminacji Ligi Europejskiej nie ma Messiego, który weźmie piłkę, okiwa czterech rywali i kopnie do pustej bramki. Tu liczy się zespół i dlatego optymistycznie patrzę na szanse Śląska z Goeteborgiem. Z tego, co wiem, u nich też nie gra żaden Messi, więc wszystko jest możliwe. Jak powinien zagrać Śląsk, aby wyeliminować Szwedów? - Kluczem do sukcesu będzie dobra organizacja gry i umiejętne przejście z obrony do ataku. Śląsk ma piłkarzy, którzy potrafią grać dobrze z kontrataku i trzeba to wykorzystać. Poza tym, bardzo ważne jest to, aby drużyna Tadeusza Pawłowskiego poprawiła organizację przy stałych fragmentach gry w defensywie. Przecież w inauguracyjnym meczu Ekstraklasy Legia potrafiła wykorzystać niefrasobliwość Śląska choćby przy rzutach rożnych i wygrała aż 4-1. Ta wysoka porażka w ligowym spotkaniu z Legią to powód do dużego niepokoju? - Taka porażka to nic przyjemnego. Prawdę mówiąc, uważam, że Śląsk nie zasłużył na to, by przegrać z Legią aż tak wysoko. Trudno, teraz trzeba wstać i walczyć dalej. Ważne, żeby trener Pawłowski i zawodnicy wyciągnęli wnioski, bo Szwedzi też będą potrafili wykorzystać błędy defensywy. Mocno wierzę w to, że szkoleniowiec wrocławskiego klubu przygotuje na Goeteborg plan, który pozwoli awansować do kolejnej rundy. A na co stać Śląska w tym sezonie ligowym? - Nasza liga to jest jedna wielka niespodzianka. Rozgrywki są naprawdę wyrównane. Przypomina mi się, jak to kilka lat temu Górnik Zabrze pod wodzą trenera Kasperczaka miał być mistrzem kraju, a spadł z ligi. Sezon jeszcze nie nabrał rozpędu i trudno zawyrokować, o co powalczy Śląsk. Na dzisiaj widać, że jest to solidna drużyna, która ma potencjał, by grać o górną połowę tabeli. Czy to będą miejsca 1-3 czy może 4-8, to dopiero się okaże. Rozmawiał Bartosz Barnaś