Pechowcem okazał się Michał Kucharczyk, który tak niefortunnie interweniował w 60. minucie, że trafił do własnej bramki."Nie można winić "Kuchego", ponieważ bardzo chciał wygrać, jak każdy z nas. Każdemu mogło się to zdarzyć. Poza straconą bramką broniliśmy się bardzo dobrze. Nawet gdy rywal stwarzał sobie sytuacje i oddawał strzały to były to próby niegroźne. Ta porażka boli. Szkoda niewykorzystanych sytuacji" - dodał Bereszyński cytowany na oficjalnej stronie internetowej stołecznego klubu."Stadion fajny, boisko bardzo dobre. Nasi kibice śpiewali cały mecz, więc warunki sprzyjały temu, by grać w piłkę i wygrać. Niestety, tak się nie stało. Jest jakiś problem, bo nie wygrywamy, ale nie możemy się załamywać, ponieważ za 3 dni czeka nas kolejne spotkanie. Musimy się podnieść, myśleć pozytywnie i poprawić błędy" - stwierdził obrońca Legii."Inaczej wyobrażaliśmy sobie ten mecz, chcieliśmy zdobyć punkty. Z przebiegu gry mieliśmy nieco więcej, ale nie wykorzystaliśmy swoich okazji i straciliśmy gola po rzucie wolnym. Zostało jeszcze pięć spotkań, na tym się skupiamy. W drugiej połowie nie utrzymywaliśmy się przy piłce, brakowało nam dokładności. Wiedzieliśmy, że stałe fragmenty były najgroźniejszą bronią rywali, dobrze sobie z tym radziliśmy, jednak przy bramce Michał nieszczęśliwie trafił w piłkę i nie byliśmy w stanie temu zaradzić" - ocenił kapitan "Wojskowych" Jakub Rzeźniczak."Za nami dziwny mecz. Rywale przygotowali się wyłącznie na stałe fragmenty gry, wiedzieliśmy, że z każdej pozycji będą kierować piłkę w nasze pole karne. Z gry nie mieli wiele, my stworzyliśmy kilka okazji, choć w drugiej połowie nie wyglądało to już dobrze. Czemu? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Jest nam przykro, że nie wygraliśmy tego spotkania. Zabrakło szczęścia, ale musimy skupić się już na niedzielnym meczu w lidze" - skomentował napastnik Legii Nemanja Nikolić.