Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Fiorentina - Lech Tutaj znajdziesz zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych Przed tym spotkaniem na Lecha nie stawiał chyba nikt, a gdy jeszcze trener Jan Urban podał wyjściowy skład, resztki nadziei stracili chyba najwięksi optymiści. Jan Urban postawił w ataku na Denisa Thomallę, a za jego plecami miał grać David Holman. Co w tym dziwnego? Choćby to, że Węgier ostatni poważny mecz zagrał w sierpniu, a od blisko dwóch miesięcy występował tylko w trzeciej lidze przeciwko m.in. Pelikanowi Niechanowo czy Sokołowi Kleczew. Thomalla od miesiąca w ogóle nie znajdował się w kadrze meczowej, bo... się załamał krytyką, jaka na niego spadła po dotychczasowych występach. W sumie Urban dokonał aż ośmiu zmian w porównaniu do meczu z Ruchem Chorzów - pozostawił jedynie bramkarza Jasmina Buricia, stopera Marcina Kamińskiego i defensywnego pomocnika Łukasza Trałkę. - Każdy z moich piłkarzy powinien dostać szansę w najbliższych meczach, bo zagramy ich naprawdę wiele. Chciałbym każdego z nich widzieć podczas meczu, bo tylko wtedy mogę ocenić ich przydatność - tłumaczył Jan Urban. Skala roszad zaskoczyła jednak całkowicie, choć trudno też trenerowi Lecha się dziwić - w niedzielę czeka go spotkanie z Legią Warszawa, w którym mistrz Polski musi szukać choćby punktu... Lech od początku meczu nastawił się głównie na przeszkadzanie rywalowi. W drugiej minucie mógł stracić gola, po pierwszym rzucie wolnym rywali. Sprytnie zagraną piłkę przez Matiasa Fernandeza zdołał zbić Burić, a później strzały rywali blokowali Marcin Kamiński i Dariusz Dudka, aż wreszcie Trałka rozpaczliwym wykopnięciem zdołał uspokoić sytuację. Takich okazji lider Serie A nie miał zbyt wiele. Trener "Violi" Paulo Sousa wymienił w wyjściowym składzie aż dziewięciu piłkarzy (o jednego więcej niż Urban!), bo w niedzielę czeka go hitowe starcie z wiceliderem rozgrywek Romą. To jednak wpłynęło na jakość gry Fiorentiny w ofensywie. Leniwe tempo odpowiadało Lechowi, który nadążał z przesuwaniem szyków w obronie. Sam raz po raz próbował kontrować, ale bez większego zagrożenia. Poznaniacy nieźle spisywali się w defensywie, szczególnie imponowali Dariusz Dudka i Tamas Kadar. Włosi w ataku pozycyjnym byli bezradni, ale w 21. minucie dostali okazję do kontrataku po stracie Lecha na lewym skrzydle. Kontra trzech na dwóch zakończyła się dobrym podaniem do Khoumy Babacara, ale Burić zdążył ubiec Senegalczyka. Była to pierwsza tak dobra interwencja Bośniaka, który później wpadł w trans. O dziwo, po przerwie nie zmieniło się tempo gry. Fiorentina napierała, spychała Lecha, zamykała go na 35. metrze od bramki, ale efekty tej przewagi były mizerne. Dopiero w 59. minucie znów szansę miał Babacar, wyrobił sobie pozycję na 13. metrze, uderzył mocno, ale górą znów był Burić. Chwilę później po strzale Ante Rebicia kontuzji stawu skokowego doznał Thomalla - zastąpił go Kownacki. To była kluczowa zmiana. W 64. minucie Lech przeprowadził świetną kontrę. Kownacki zagrał do Gergoe Lovrencsicsa, Węgier pociągnął skrzydłem, zagrał między nogami rywala przed bramkę, a nadbiegający Kownacki z pomocą Nenada Tomovicia wepchnął piłkę do siatki. Na trybunach szok, w szeregach Fiorentiny - niedowierzanie. Oto wyśmiewany powszechnie ostatni zespół polskiej ligi prowadził 1-0 na boisku lidera Serie A! Teraz to Fiorentina rzuciła się do ataku. W 75. minucie Burić obronił potężne uderzenie z dystansu Matiasa Vecino, a pięć minut później w doskonały sposób odbił strzał innego rezerwowego - Filippo Bernardeschiego. A co się nie udało Fiorentinie... W 82. minucie po dośrodkowaniu Kaspra Haemaelaeinena piłka trafiła w rękę obrońcy Fiorentiny i Lech dostał rzut wolny zza narożnika pola karnego. Rozegrał go doskonale - Lovrencsics zacentrował na dalszy słupek, Kamiński zagrał na jedenastkę, a Maciej Gajos uderzył z pierwszej piłki do siatki. Było 2-0 i zaledwie kilka minut od sprawienia sensacji. Fiorentina odzyskała nadzieję choćby na remis w 90. minucie - wtedy Giuseppe Rossi zdobył kontaktowego gola. Lech stracił na chwilę kontrolę - po wznowieniu gry Burić nabił Rossiego i tylko patrzył, jak piłka nieznacznie mija jego bramkę! Nikt by się chyba nie spodziewał takich emocji. Minęło znów 60 sekund, a sędzia z Litwy wyrzucił z boiska Rebicia za brutalny wślizg w nogi Dariusza Formelli. Lech grał w przewadze, ale wciąż drżał o wynik. I na pół minuty przed końcem doliczonego czasu gry Babacar miał na głowie piłkę, która dałaby punkt jego drużynie. Nie zdołał jednak trafić i wkrótce sędzia Gediminas Mażeika zakończył spotkanie, które można określić jednym słowem - megasensacja! AC Fiorentina - Lech Poznań 1-2 (0-0) Bramki: 0-1 Kownacki (65.), 0-2 Gajos (82.), 1-2 Rossi (90.). Fiorentina: Sepe - Roncaglia (68. Bernardeschi), Tomović, Astori - Rebić CzK (90.+1), Fernandez, Mario Suarez (73. Ilicić), Joan Verdu (65. Vecino), Pasqual - Babacar, Rossi. Lech: Burić - Kędziora, Dudka, Kamiński, Kadar - Tetteh, Trałka ŻK - Lovrencsics ŻK, Holman (68. Hamalainen), Formella - Thomalla (62. Kownacki, 77. Gajos). Sędzia: Gediminas Mażeika (Litwa). Widzów: 14 293. Zobacz sytuację w grupie I Ligi Europejskiej Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz! Autor: Andrzej Grupa" style="vertical-align: middle;">