<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-liga-europejska-3-runda-kwalifikacji,cid,637,rid,2294,sort,I" target="_blank">Liga Europejska - wyniki NA ŻYWO</a> Po porażce na Islandii 0-1, trener Lecha i jego piłkarze zapewniali, że w rewanżu rozniosą rywali z Gardabaer. Słowa a czyny - to dwie różne sprawy. Lech odpadł w rywalizacji z zespołem z Islandii, bo nie potrafił strzelić mu choćby jednego gola. Naporu Lecha można się było spodziewać i taki napór w pierwszym kwadransie rzeczywiście był. Islandczycy nie zamierzali nawet próbować atakować. Po prostu w każdej sytuacji wybijali piłkę byle dalej na połowę rywali i skazywali na konstruowanie kolejnych ataków. Te zaś nie wychodziły, bo w formacjach ofensywnych brakowało ruchu. Jedna naprawdę ładna akcja ofensywna z 9. minuty zakończyła się minimalnie niecelnym strzałem z bliska Vojo Ubiparipa, któremu udało się uciec obrońcy. Takich przypadków nie było zbyt wiele. Owszem, jeszcze dwukrotnie niesamowity bramkarz Stjarnan Ingvar Jonsson musiał bronić strzały lechitów po rzutach rożnych, ale już po kwadransie napór gospodarzy wyraźnie osłabł. Dwukrotnie piłkę spod poprzeczki wybijał nawet Krzysztof Kotorowski, który w tym spotkaniu zastąpił Jasmina Buricia. Na błędy Islandczyków poznaniacy praktycznie nie mogli liczyć. Dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy rywale się pomylili przed swoim polem karnym, ale strzał Ubiparipa i tak został zablokowany. Piłkarzy pożegnały gwizdy, ale nikt się temu chyba nie dziwił. Z każdą upływającą minutą to co w teorii nierealne, stawało się realne. Wielkiego naporu Lecha nie było - raczej nieudolnie organizowane akcje, które kończyły się technicznymi błędami. Rumak dokonał dwóch ofensywnych zmian, a Muhamed Keita został pożegnany buczeniem. Norweg sprawiał wrażenie kompletnie "zakręconego" i aż dziwne, że wytrwał na boisku blisko godzinę. Nieudolność poznaniacy pokazali w 67. minucie, gdy najpierw w polu karnym rywali piłkę stracił Szymon Pawłowski, a później wybitej futbolówki nie potrafili odbić Henriquez i Kamiński. Po tej akcji stuprocentową szansę miał Heidar Aegisson, ale przegrał pojedynek z Kotorowskim. Lech próbował wrzutek, ale Islandczycy je wybijali. Strzały z dystansu Pawłowskiego, Henriqueza, Ubiparipa czy Hamalainena były zwykle niecelne. Przez ostatni kwadrans Lech grał już trójką obrońców i trójką napastników. Rumak postawił wszystko na jedną kartę, ale i to się nie sprawdziło. Tercet Ubiarip - Teodorczyk - Kownacki nie miał jednak ani jednej okazji bramkowej. "Co wy robicie, wy nasze barwy hańbicie" - śpiewali już kibice, którzy do 80. minuty zajmowali się tylko dopingiem. Później oberwało się Rumakowi i władzom klubu. Gdy arbiter z Macedonii zakończył spotkanie, kibice z wszystkich trybun wrzasnęli do swoich piłkarzy "Wyp...". Po chwili owacjami pożegnali cieszących się gości z Islandii. Piękny sen Stjarnan Gardabaer, który jako debiutant w pucharach wyeliminował już trzeciego rywala, trwa więc nadal. A w Lechu dojdzie do rewolucji i zapewne w końcu spadnie głowa trenera Mariusza Rumaka. Autor: Andrzej Grupa Mecz rewanżowy 3. rundy el. Ligi Europejskiej: Lech Poznań - Stjarnan FC 0-0 Pierwszy mecz: 0-1, awans - Stjarnan FC. Żółte kartki: Lech Poznań - Luis Henriquez, Darko Jevtic, Dawid Kownacki; UMF Stjarnan - Martin Rauschenberg. Sędzia: Pavle Radovanović (Macedonia). Widzów: 22 600. <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-lech-poznan-ungmen-stj-gardabaer-2014-08-07,mid,531787" target="_blank">Zobacz raport meczowy</a>