Zwiedzanie stadionu Realu Madryt jest drogie. Ale czy warto?
W Realu Madryt nikt nie ma wątpliwości - to największy klub świata. Odwiedzając klubowe muzem nie trudno o pozytywną weryfikację tego sformułowania. Dlatego dla kibica Realu zwiedzanie Bernabeu (połączone z muzeum) będzie dużym przeżyciem. Dla osoby z zewnątrz tego świata - niekoniecznie. Przy okazji El Clasico, na którym pojawiła się Interia, sprawdziliśmy, czy warto wydać 39 euro na spacer po klubowej historii.

Ceny biletów są różne - można wykupić opcję podstawową, z przewodnikiem albo nieco rozszerzoną podstawową. Jeśli jednak ktoś planuje wybrać się na zwiedzanie Bernabeu w dniu meczowym, z tymi droższymi opcjami musi się pośpieszyć - w moim przypadku nie było już tych biletów na tydzień przed El Clasico. Zresztą podstawowe też szybko się rozeszły, o czym przekonali się kibice chcący dołączyć do długiej kolejki przed stadionem. - Jeśli ktoś nie ma jeszcze biletu, dziś nie wejdzie. Nie ma już wolnych miejsc, zapraszamy jutro - te słowa obsługi pozbawiały złudzeń.

Samo zwiedzanie jest spacerem po historii - mijamy wszystkie puchary zdobyte przez Real, ale też oglądamy stroje i buty, w jakich piłkarze grali na przestrzeni epok. Jednego Pucharu Europy można nawet dotknąć, co oczywiście wiąże się z komercyjnym podejściem do kibica - obsługa robi zdjęcie, które później można zakupić za 20 euro. Takich punktów jest więcej. Przechodzi się między innymi przez tzw. green screen, na tle którego można stanąć i poprosić o zdjęcie z dowolnym piłkarzem Realu. Pomysł nie jest zły, jednak jeśli ktoś faktycznie chce z niego skorzystać, dobrym rozwiązaniem jest założenie klubowej koszulki. Zdjęcie z boiska, na którym Kylian Mbappe jest w stroju piłkarskim, a my w kurtce, nie wygląda na takie, którym chcielibyśmy się pochwalić znajomym.

Zabrakło natomiast czegoś, co jest standardem przy zwiedzaniu wielkich stadionów - wizyty w szatni oraz na murawie. W opisie biletów jest to uwzględnione, zatem - jak się można domyślać - strefa ta została wykluczona ze względu na dzień meczowy. Prawdziwą szatnię musiała zastąpić ta "udawana", do której w pewnym momencie "touru" się wchodzi - widzimy w niej dobrze znane z boiska postacie, a słyszymy... prawdziwą odprawę Xabiego Alonso, wraz z wszystkimi odgłosami w tle.

Ci, którzy nie mieli tyle szczęścia, by posiadać bilety na mecz, mogą oczywiście zobaczyć murawę z perspektywy trybun. To też robi wrażenie, gdyż Bernabeu po remoncie stało się jednym z najnowocześniejszych stadionów świata. Zdjęcie tego nie oddaje, ale widok na murawę nawet z najwyższych pięter jest bardzo dobry, w czym pomaga stadionowa architektura. Krzesełka są ułożone w górę, a nie w dal.

Są też repliki Złotych Piłek zdobywanych przez zawodników Realu, czy multimedialna ściana wspomnień, na której można obejrzeć szerokie skróty wszystkich wygranych przez Real finałów Ligi Mistrzów. Wizyta kończy się w klubowym sklepie, gdzie największym powodzeniem cieszą się klubowe koszulki - nawet pomimo wysokiej ceny (175 euro bez nadruku, 200 euro z nazwiskiem piłkarza na plecach).
Całość niespiesznego zwiedzania trwała godzinę i raczej pozostawiła niedosyt. Może ono jednak stanowić zastępstwo dla braku biletu na mecz. Zwłaszcza, jak się jest kibicem Realu.












