W trakcie trwania mistrzostw Europy w Niemczech wydawało się wręcz pewne, że Wojciech Szczęsny po tej imprezie zmieni klub. Kwestią nierozwiązaną pozostawało to, czy odejdzie do innego włoskiego zespołu, czy może zdecyduje się opuścić Europę. Największe zainteresowanie byłym reprezentantem Polski wyrażało Al-Nassr, a wielkim orędownikiem transferu miał być Cristiano Ronaldo, który podobno namawiał Polaka na ten ruch. Ostatecznie jednak Szczęsny z przedstawicielami Al-Nassr się nie porozumiał. Burza wokół Wojciecha Szczęsnego. Gorąco po słowach kolegi z zespołu Nie udało mu się także znaleźć pracodawcy we Włoszech, co ostatecznie poskutkowało sensacyjnym zakończeniem kariery. Szczęsny swoją decyzję ogłosił pod koniec sierpnia. Na sportowej emeryturze nie był jednak zbyt długo. Pod koniec września zgłosiła się bowiem do Polaka FC Barcelona, która potrzebowała natychmiastowego wzmocnienia pozycji bramkarza. 34-latek przyjął propozycję "Dumy Katalonii" i po ledwie nieco ponad miesiącu zakończył emeryturę. Boniek uderza w Szczęsnego. Bez żadnej litości Początek w nowych barwach był trudny, bo Szczęsny oglądał wszystko z poziomu ławki rezerwowych. Swoją pierwszą szansę dostał w meczu Pucharu Króla przeciwko UD Barbastro. Tam oczywiście nie miał zbyt wiele pracy. Nie brakowało jej jednak w Superpucharze Hiszpanii. Występ Polaka w tym mini-turnieju trudno ocenić jednoznacznie. Na linii wszystko wyglądało dobrze, ale gdy trzeba było wyjść z bramki, pojawiały się spore problemy, które doprowadziły do czerwonej kartki za faul na Kylianie Mbappe. Na kolejny występ musiał chwilę poczekać, ale gdy już dostał szansę, to zagrał w meczu, który zapamięta na całe życie. Spotkanie zakończyło się bowiem wynikiem 4:5, a bardzo wydatny udział w tym wszystkim miał właśnie Szczęsny, który... podarował dwa gole gospodarzom. Najpierw bardzo źle zachował się, wychodząc do piłki za pole karne i zostawiając pustą bramkę, z czego rywale skrzętnie skorzystali. Osiem minut później sprokurował rzut karny, który również został wykorzystany. Reprezentant Polski może jeszcze zimą opuścić Bundesligę. Chce go krajowy gigant Kilka dni później Hansi Flick sensacyjnie ogłosił, że Szczęsny jest numerem jeden w bramce FC Barcelona. O sytuację zapytany został Zbigniew Boniek. - Wojtek Szczęsny przez cztery miesiące był już praktycznie ekspiłkarzem. Po takim czasie powrót do odpowiedniego rytmu, timingu i koncentracji jest naprawdę trudny. Weźmy na przykład mecz, w którym Barcelona pokonała Benfikę (5:4). Jeśli Inaki Pena popełniłby takie błędy, jakie zrobił Szczęsny, w Polsce pewnie spalilibyśmy go na stosie - stwierdził w rozmowie z "Goal.pl". Dodał także, że jego zdaniem decyzja o zakończeniu kariery była zdecydowanie zbyt pochopna. - Uważam, że niepotrzebnie mówił o chęci zakończenia kariery. Zdecydowanie powinien grać do 39. roku życia - ocenił były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.